bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Najlepszy gitarzysta w Polsce…

Najlepszy gitarzysta w Polsce w 2010 roku w kategorii Blues w plebiscycie Blues Top. Bolesławianin, wrocławianin, współtwórca oraz muzyk HooDoo Band, zespołu którego płytę właśnie nominowano do Fryderyka. Na dodatek gitarowy partner Jerzego Styczyńskiego, Carlosa Johnsona Aniki, Ali Janosz i Wioletty Villas – czyli Bartek Miarka. Odpowiada na pytania i mówi, dlaczego mu wstyd za władze Bolesławca, co robi na płycie Starego Dobrego Małżeństwa, gdzie jest szczyt i czym się różni Violetta Villas od Ali Janosz.

Wszystko zaczęło się od fascynacji muzyką, głównie gitarową.Coraz bardziej mnie to pochłaniało: Pink Floyd, Cream, Jimi Hendrix, Led Zeppelin…- głównie muzyka lat sześćdziesiątych. Dużo tam pięknych gitar wiec ta gitara stała się obiektem mojej fascynacji. Myślę że dużo pomogła mi (odnośnie kształcenia słuchu) szkoła muzyczna do której chodziłem na pianino. Na gitarze nauczyłem się grać sam.

Pierwsza gitara akustyczna polskiej produkcji miała struny oddalone od gryfu na odległość co najmniej kilometra (śmiech)… Jednak to była dobra szkoła do późniejszego przestawienia się na elektryka. Pierwsza elektryczna gitara firmy Epiphone na poważnie pozwoliła mi rozwijać pasję. Ćwiczyłem non stop kopiując solówki znanych muzyków ze słuchu. Grałem od rana do wieczora. Później pojawił się przy pomocy mojej babci czarny Fender Stratocaster USA – prawdziwa legenda. Obecnie posiadam jeszcze Gibsona SG i chyba wiosło numer 1- ukochanego Gibsona Les Paula Gold Top z roku 1971 – prawdziwie kolekcjonerski egzemplarz. Z gitar akustycznych: Martin D41, Avalon – ręcznie wykonana gitara z Irlandii, stary archtop z lat trzydziestych, gitara klasyczna lutnicza z 1925 roku i mała gitara z XIX wieku, której głównie używam do slidu.

Długa to by była lista, bo jest tak wiele instrumentów wyjątkowych o specyficznym brzmieniu… Ale na teraz na przykład: Gibson ES 335.

Jeśli mówić o zawodowym muzyku z perspektywy tego, jakie papiery na to posiada, to nim nie jestem. Jeśli mówić o tym przez pryzmat tego, co robi muzycznie, z kim pracuje, jakie osiąga sukcesy i czy żyje z muzyki – to jak najbardziej jestem zawodowym muzykiem.

Na razie jest mercedes (uśmiech).

Tak, to nie sport. Szczególnie że każdy ma inną osobowość i inny styl grania.Wszelkie przejawy konkurencji i wyścigów są czymś co nie wpływa pozytywnie na muzykę.Trzeba być wiernym temu, co się czuje i robić swoje. Nie wiem jakimi kategoriami kierowała się komisja i ludzie którzy głosowali na mnie w ankiecie na gitarzystę roku, ale myślę że wpłynęło na to parę czynników.

Zobaczymy. Jeśli będzie taka propozycja i nie będzie przeciwwskazań to bardzo chętnie.

Każdy ruch, który powoduje, że ta impreza ma ciągłość i istnieje – jest dobry.Wstyd mi za władze Bolesławca, że nie wspierają tego festiwalu i doprowadziły do tego, że nie ma go w Bolesławcu. Wystarczy trochę dobrej woli… W Polsce jest wiele mniejszych niż Bolesławiec miast, w których odbywają się festiwale bluesowe. Mają się bardzo dobrze. Występują zagraniczne gwiazdy itd. Jest to również duża szansa na rozwój i naukę dla młodzieży zainteresowanej muzyką.

Violetta zrobiła na mnie dobre wrażenie pomimo tego, co się o niej mówi. Myślę, że gdzie indziej, w innych warunkach z dobrym menagementem zrobiłaby światową karierę.W porównaniu z Alicją są to dwa różne światy stylistyczne. Oba tak samo wartościowe, choć inne stylistycznie, muzycznie. Obie panie łączy jednak to samo – wielka miłość do muzyki.

Najbardziej nie podoba mi się to, że płyty często same wypadają, bo maja za luźne mocowania (uśmiech). Pewnie gdybym miał nagrywać ten materiał teraz, nagrałbym te piosenki inaczej, ale cieszę się, że płyta uwieczniła naszą energię i podejście do dźwięków właśnie w tamtym okresie.

Nie mam rzeczy, których bym się chciał nauczyć, choć cały czas chce się rozwijać. Jeśli podoba mi się coś i mnie zaciekawi, prędzej czy później to gram. Tak naprawdę na pewnym poziomie technicznym liczy się tylko to, co się ma w głowie podczas grania. Nigdy nie myślę jaką zagrywką zaraz zagram, czuję muzykę i to się dzieje samo. Przekłada się czyste emocje w dźwięki gitary. Inspiracje do rozwoju muzycznego można czerpać chociażby z codziennych spacerów po lesie.

Czasami kusi, choć jak dotąd nie skorzystałem z tego typu propozycji. Staram się być wierny ideałom

To bardzo indywidualna kwestia. Każdy ma swoją granicę w pewnych płaszczyznach…

Dla mnie oznaczały granie muzyki, której nie czuję, mało ambitnej, płytkiej, bez emocji, w zamian za dobre finanse. To ogranicza rozwój i satysfakcję z tego, co się robi.

Miło mi, że dostałem pierwsze miejsce i zostałem uznany najlepszym gitarzystą w Polsce w kategorii blues w roku 2010. Poza tym cieszę się, że mogę się spełniać grając i pracując z takimi muzykami jak Carlos Johnson, Jurek Styczyński, Sebastian Riedel, Alicja Janosz, Anika, czy muzykami Hoodoo. Ostatnio zostałem zaproszony do udziału w płycie Starego Dobrego Małżeństwa. Mam sporo projektów akustycznych w których bardzo dobrze się czuję. Ta różnorodność pokazuje różne oblicza gitary, wrażliwości artystów – jest to bardzo inspirujące.

To fantastyczni ludzie! Na najnowszej płycie postanowili zagrać dwa bluesowe numery i nagraliśmy je razem. Osobiście nie lubię klasyfikowania. Muzyka jest jedna i na szczęście różnorodna  – to jest piękne.

Jestem dumny z tego, że zacząłem komponować – to zupełnie inna przestrzeń. Na płycie Alicji Janosz, która ukaże się na wiosnę znalazły się cztery moje kompozycje. Jestem współautorem nagrań płyty która nagraliśmy z chicagowskim bluesmanem Carlosem Johnsonem. Mogę zdradzić, że płytą zainteresowana jest duża wytwórnia z Japonii.

Możliwe… fajnie by było.

Dawać radość innym swoją muzyką tak długo jak tylko się da….

HooDoo to projekt, w którym nie było ciśnienia na nic. Chodziło o to, aby bawić się muzyką. Dużą niespodzianką okazał się sukces płyty, która osiągnęła status złotej. Zagraliśmy na wszystkich najważniejszych festiwalach bluesowych w Polsce i nie tylko bluesowych (Top Trendy). Myślę że krokiem naprzód będzie płyta z Carlosem i wyskoczenie za granicę. HooDoo Band marzy o tym, aby w Polsce również muzyka bluesowa, funkowa i jazzowa była szeroko dostępna w mediach, szczególnie, że jest na to zapotrzebowanie.

Eric Clapton lub Roger Waters.

Zawsze z przyjemnością wracam do Bolesławca – tu mam rodzinę i przyjaciół.

Nie wiem. Na pewno duże miasto daje więcej możliwości. Ale wiem, że w Bolesławcu zdecydowanie mogłoby się tworzyć więcej społeczności muzycznych, sal prób, miejsc gdzie można się spotkać i razem grać, uczyć od siebie itd. Taka edukacja powinna być na wyciągnięcie ręki dla młodzieży. Kiedy prowadziłem warsztaty muzyczne w Bolesławcu sporo młodych zdolnych ludzi mówiło mi właśnie o tym, że brakuje tutaj takich możliwości.

Iść za głosem serca, nie rezygnować ze swoich przekonań i fascynacji.

Cudowna żona, super mieszkanko w centrum Wrocławia… I to, że mogę żyć z tego, co kocham… totalna wolność!

foto: Patrycja Łacina – Miarka

Exit mobile version