bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Jak przyspieszyć Windowsa i jak mieć orgazm cz. 1

Temat przyspieszania windowsa, jest eksploatowany przez popularną prasę informatyczną, mniej więcej tak samo intensywnie, jak temat osiągania orgazmu przez kolorową prasę kobiecą. Dla obu przypadków dziennikarskiej twórczości wspólną cechą jest to, że w 90% mamy do czynienia z rozwiązaniami, których skuteczność może, że tak powiem, zaspokoić – tylko najmniej wybrednych. O orgazmach nie będę teraz teoretyzował, bo akurat mam na kolanach notebooka – więc zajmę się chwilowo Windowsem.

Właśnie oprogramowałem w Windows 7 (64bit) 6 rdzeniowego AMD z 8 GB RAM. System był w miarę szybki, ale natychmiast  po pierwszej  instalacji zgłosił, że instaluje 51 (to nie ściema) krytycznych aktualizacji, po których zwolnił natychmiast o 30%. Następnie – zaczęła aktualizować się Java, Mozilla, pluginy Mozilli, Flash, Adobe, Filezilla i antywirus. Już po 20 minutach od uruchomienia – system spokojem na pulpicie zasugerował, że mogę zacząć pisać tekst. Jako stary pies branży IT, mam w kwestiach utrzymywania szybkości i wydajności graficznych systemów MS kilka spostrzeżeń. Konkretnie 7.

1) Systemy Windows ze względu na swoją konstrukcję i zastosowany system plików ulegają notorycznej fragmentacji. Fragmentacja, aby to obrazowo ująć, polega na tym, że szufladę pełną sztućców wywala się na podłogę kuchni, po czym usiłuje się znaleźć ulubioną łyżeczkę do mieszania kawy. Składanie tego wszystkiego do kupy nazywane jest defragmentacją. Należy robić to tak często jak to możliwe – najlepiej ze 3 razy w tygodniu. Uwaga! Na współczesnych dyskach proces trwa z 3 godziny, a jak wyłączą wam w trakcie zasilanie, a nie macie UPS-a, to może być smutno… ;)

2) Usuwamy systemy antywirusowe. Trzeba podjąć decyzję: albo szybki Windows, albo bezpieczeństwo.  Współczesne pakiety bezpieczeństwa – są potwornym pożeraczem zasobów. Natomiast chude antywirusy – są zupełnie nieskuteczne.

3) Wyłączamy automatyczne aktualizacje (automatic updates), które potwornie zamulają ten OS, a zdarza się że wysadzają go w powietrze. Wyłączamy raportowanie błędów, a także punkty przywracania systemu, które w razie poważnej awarii i tak można o „D” potłuc. Zamiast tego z czystej i sprawdzonej  instalacji robimy obraz dysku typu bare-metal i wrzucamy go na DVD lub wydzieloną partycję.

4) Pamięci RAM tankujemy do pełna! Dla W7 to 6-8 GB. Dla XP minimum 2.

5) Kupujemy co najmniej 4 rdzeniowy procesor – najlepiej w wersji z symbolem Extreme :)

6) Jak chcemy zaoszczędzić na procku i ramce – przeprowadzamy downgrade do Windows 98. Wtedy uzyskamy system o prędkości zbliżonej do dystrybucji Linuxa z okolic 2007 roku :)

7) Czekamy na Windows 10 . Windows 9 jest już wprawdzie testowany, ale jako PRO – zdecydowanie rekomenduję wstrzymanie się do wersji 10. Jak zapowiada CEO MS – szybkość, stabilność i bezpieczeństwo tego produktu będzie nieporównywalna z niczym znanym wcześniej. System będzie się również wyłączał, gdy powie się do niego: wyłącz się. 150$ nie jest chyba sumą przesadzoną w obliczu faktów powyższych…

Most software today is very much like an Egyptian pyramid with millions of bricks piled on top of each other, with no structural integrity, but just done by brute force and thousands of slaves.
– Alan Kay

Exit mobile version