-21 °C
pod zamarzniętą powieką nocy
rynek jest z ledwo lśniących sopli
ratusz swą szyję w mroku moczy
w mżawce sczerniałych zmierzchu kropli
jak zimny metal strup lodowy
krzyk umie w kołyskę zmienić
nie zbudzi więc wariata skowyt
zaspanych ciał w trzewiach kamienic
Pomarznięcie
gdy gdzieś pod zmierzch wyziębi grzbiet
większość kamienic
mróz będzie wplatać się
w już zakrzepłe tułowia drzew
i w ciało ptaka
w księżyca śnieżnoszklisty dech
szroniący dachówkowe karki
w konary tętnic w których krew
żywiczna parku
tętni jak ostudzony gniew