Obejrzałem sobie kolejny wywiad z prezydentem Bolesławca będącym kandydatem na prezydenta Bolesławca. Dowiedziałem się, że Józef Król przekazał palmę Piotrowi Romanowi, że członkowie PO to „funkcjonariusze„, a przy okazji poznałem poglądy gastronomiczno – polityczne prowadzącego program. No i dowiedziałem się, jak straszna może być kampania wyborcza.
Zaczynamy od tego, że Piotroman jest rekordzistom, bo rządzi miastem dłużej niż Józef Król, co jest osiągnięciem na miarę pięciorga dzieci Bronisława Komorowskiego w stosunku do kota Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent Bronisław tak często opowiadał o wychowaniu pięciorga dzieci w kampanii, jakby chciał być co najmniej supernianią, a nie następcą Lecha Kaczyńskiego. Zasługą Piotromana, która pozwoliła mu wziąć palmę (pierwszeństwa) od Józefa Króla jest jedynie to, że jemu nikt, jak obecnemu prezesowi ZEC-u, nie zaproponował awansu, który skłoniłby go do rezygnacji z fotela w Ratuszu.
Ciekawym wątkiem rozmowy jest podpalenie drzwi sąsiada prezydenta, podpalenie którego przywołanie ma obrazować grozę poprzedniej kampanii wyborczej. Przywołuje ten przykład Piotroman. Problem w tym, że podpalenie drzwi nie miało specjalnie związku z kampanią i z wyborami. Przypomnę:
Latem 2006 roku Piotroman dostał list z pogróżkami. Policja rozpoczęła dochodzenie. Potem podpalono drzwi sąsiada prezydenta, choć podobno celem były drzwi samego Piotromana, czego zresztą nie udało się udowodnić, bo sprawcy nie wykryto, dzięki czemu sprawa w listopadzie 2006 roku została umorzona. Nie wykazano nawet związku między listem a podpaleniem. Sugerowanie dziś, że był to atak na Piotromana związany z kampanią wyborczą jest…
Cztery lata temu podczas kampanii Piotroman uroił sobie, że PO w swojej kampanijnej propagandowej gazecie dokleiła mu pejsy na zdjęciu. (No może nie uroił sobie tego sam, a wmówił mu to ktoś z otoczenia). To było trochę śmieszne, a trochę głupie. Wątek z drzwiami jest zwyczajnie poniżej pasa, bo sugeruje, że winna podpaleniu jest konkurencja polityczna.
Ciekawe w tym kontekście są poglądy prowadzącego program, który mówi, że kampania w jego przekonaniu „będzie bardziej brutalna, niż merytoryczna, tak jak to było w poprzedniej kadencji„. Nie tłumaczy co prawda tych słów na język polski, ale można się domyślić, że okres kampanii ma być jego zdaniem bardziej brutalny niż cztery lata kadencji. Po tym wywiadzie na pewno, przynajmniej dla widzów.
Najbardziej interesującym wykwitem poglądów prowadzącego jest refleksja na temat Bogdanowaka*, który z wrodzonej wredności wciąż nie oświadczył, czy chce kandydować na prezydenta, więc prewencyjnie trzeba go w wywiadzie zahaczyć i pewnie Bogdanowak spokoju nie zazna, dopóki się z życia politycznego nie wycofa. W każdym razie Daniel Biernat przypomina sprawę restauracji Starówka, o którą Bogdanowak od lat męczy Piotromana na sesjach. Prowadzący program pyta:
„Czy pana zdaniem radny Nowak nie myli funkcji radnego z funkcją właściciela lokalu gastronomicznego?”
Piotroman ironizuje, że Bogdanowak byłby szczęśliwy, gdyby zamknięto wszystkie restauracje, poza Piwnicą Paryską. W tym momencie prowadzący chyba pierwszy raz w programie stara się zgłębić jakiś temat mówiąc:
„Ja uważam , że to nie jest w dobrym smaku, będąc właścicielem jednego z lokalów…”
prezydent wchodzi mu w zdanie:
„Znaczy to jest… nawet bardziej nie jest w dobrym smaku (…)”
Problem w tym, że miasto wkrótce uruchomi w Bolesławieckim Ośrodku Kultury własną restaurację i samo stanie się konkurencją zarówno dla Piwnicy Bogdanowaka, jak i dla Starówki. Prowadzącego program mylenie roli ośrodka kultury z ośrodkiem gastronomii niestety nie zaintrygowało. Opinie Piotromana o bolesławieckich restauracjach, gdy pełni on funkcję zwierzchnika pani, która wkrótce będzie zarządzać samorządową knajpą, też są de facto opiniami konkurencji i myleniem funkcji. Można zaryzykować stwierdzenie, że takie opinie na temat miejskich lokalów* są dużo bardzo bardziej nie w dobrym smaku, a nawet w smaku złym.
W programie Cezariusz Rudyk, czołowy opozycjonista z PO, który dla Piotromana stał się świetnym sposobem na pomijanie kontrkandydata Dariusza Kwaśniewskiego, pyta w o „chyba trzy ważne rzeczy„. I nawet nie jest ważne to, czy on jest pewien, że one są ważne. Mnie zaciekawił sposób mówienia Piotromana o opozycji: „funkcjonariusze Platformy Obywatelskiej„. Były funkcjonariusz PiS jest na tyle opiniotwórczy, że ten sposób nazywania opozycji już widać na bolesławieckich forach internetowych w postach jego zwolenników.
Ciekawym wątkiem poruszanym przez Rudyka jest też upolitycznienie Azart Sat. Piotroman broniąc telewizji argumentuje, że naczelna stacji podkreśla swoją niezależność, co ma być prawdopodobnie na tę niezależność dowodem. Przypomniało mi to fragment z husyckiej trylogii Andrzeja Sapkowskiego, kiedy pewien rycerz snuje wizje Czech od morza do morza. I wierzy w te wizje.
Niepokoi mnie również nadużywana przez prezydenta miasta druga osoba liczby mnogiej w stosunku do samego siebie, na przykład: „kiedy poznamy to wtedy będziemy mogli się wypowiadać„. Piotromany* zaczęli kampanię. Opozycjo, patrz i ucz się.
————————————————————————-