Na ostatniej sesji rady miasta prezydent Piotr Roman w odpowiedzi na zarzuty opozycji dotyczące stronniczości Telewizji Lokalnej Azart Sat powiedział, że myśli o sprzedaży udziałów w miejskiej spółce. Czy najsilniejsze medium w Bolesławcu czekają zmiany?
Telewizja Lokalna Azart Sat to spółka w czterdziestu procentach należąca do gminy miejskiej Bolesławiec – pozostałe udziały to własność Leszka Burchardta, właściciela bolesławieckiej sieci kablowej. Przez wiele lat rozdział władzy w spółce był jasny. Burchardt decydował o stanowisku prezesa – władze miasta o tym, kto będzie redaktorem naczelnym. Właściciel sieci kablowej nie wtrącał się w program, a miasto wykupywało w Telewizji Lokalnej usługi pomagając spółce się utrzymać. Pracownikami telewizji bywali i są byli rzecznicy władzy, rzecznicy i członkowie komitetów wyborczych, a także niedoszli radni. W wielu wypadkach przygotowanie do pracy w telewizji nie miało najmniejszego znaczenia przy zatrudnianiu ludzi. Skrajnym przykładem jest właściciel zakładu montującego szyby samochodowe, którego na pewien czas, ku uciesze widzów, uczyniono redaktorem naczelnym.
Od pewnego czasu funkcję prezesa i redaktora naczelnego pełni Alicja Burchardt, córka właściciela większości udziałów. Polityki telewizji to nie zmieniło, wciąż sprawy samorządowe są w niej prezentowane bardzo obszernie i trudno oprzeć się wrażeniu, że władze miasta w złym świetle nie mogą się pojawić na ekranach. Poza tym dziennikarze stacji są mało operatywni, kamery częściej pojawiają się na oficjalnych spotkaniach czy przedszkolnych festynach, niż na faktycznych wydarzeniach, a prawdziwych reporterskich materiałów jest jak na lekarstwo. W wielu wydaniach lokalnego dziennika królują informacje z życia samorządu oraz samorządowi oficjele. Nawet nową salę gimnastyczną w wydaniu z 2 lipca testuje… prezydent Piotr Roman, a nie dzieci, które mają z niej korzystać. Opozycja też chciałaby być rozpieszczana przez telewizję, a przynajmniej pytana o zdanie w ważnych dla miasta sprawach.
– Uważam że telewizja Azart Sat jest stronnicza. – mówi Cezariusz Rudyk, szef opozycyjnego klubu radnych miejskich PO – Pokazuje tylko stronę prezydenta i jest kompletnie podporządkowana pod to, co on chce zaprezentować, nie pokazuje innych opinii. W 2002 roku Piotr Roman szedł do wyborów pod hasłem odpolitycznienia telewizji lokalnej, a upolitycznił ją jeszcze bardziej.
Piotr Roman zapewnia, że na poważnie myśli o zbyciu udziałów w spółce.
– Jest to trudne, bo mamy kryzys, a te udziały są warte ponad 50 tysięcy złotych i po prostu nie wiadomo czy znajdzie się chętny – mówi prezydent. – Wciąż jesteśmy oskarżani o różne niecne rzeczy jeśli chodzi o tę telewizję i czas z tym skończyć. Żadnych nacisków na nią nie wywieramy, a jako mniejszościowy udziałowiec nie mamy też na nią zbyt wielkiego wpływu.
Telewizja jednak korzysta na usługach zamawianych przez miasto.
– Tak jak w każdej liczącej się na naszym rynku firmie medialnej zamawiamy czasem programy i są one oznaczone jako zlecanie przez Urząd Miasta – mówi Piotr Roman.
Nie wyklucza, że po sprzedaży udziałów miasto dalej korzystałoby z promocji i ogłoszeń w telewizji. Azart Sat na osobnym kanale nadaje tak zwany teletekst – bardzo popularną w Bolesławcu formę publikacji ogłoszeń drobnych.
– I tak musimy rozmaite ogłoszenia publikować, a Azart Sat daje nam rabat w wysokości 55 procent. – mówi prezydent. – To jest to dla nas korzystne.
Piotr Roman nie potrafi określić, czy miasto pozbyłoby się udziałów przed jesiennymi wyborami samorządowymi.
– Zanim przystąpimy do sprzedaży prawnicy muszą określić, jaka będzie procedura sprzedaży, bo jeszcze nie zbywaliśmy udziałów – mówi. Trzeba też zrobić rozeznanie rynku, żeby nie sprzedawać udziałów poniżej wartości.
Co ciekawe, dwie kadencje temu, za rządów prezydenta Józefa Burniaka, miasto myślało o wykupie udziałów Leszka Burchardta i uczynieniu telewizji w stu procentach miejską spółką.
————————————————————————
Zyskowna spółka
Miasto nie zarabia na telewizji. Zeszłoroczne przychody spółki wyniosły 580 tys. zł. Zysk wyniósł 27 tysięcy. Spółka generuje zysk od kilku lat. Zwykle przeznaczany jest on na inwestycje. Trudno określić, jaki procent przychodów telewizji stanowią pieniądze z samorządowej miejskiej kasy. Na pewno jest to ponad 100 tys. zł i to bez pieniędzy z miejskich spółek i instytucji, które chętnie korzystają z usług Azart Satu. Spółka zatrudnia osiem osób oraz firmy zewnętrzne. Produkuje maksymalnie godzinę programu dziennie.
————————————————————————
Informacje o historii Telwizji Lokalnej Azart Sat znajdziesz TUTAJ.
Ależ oczywiście że jest stronnicza. Na logikę . Tu nawet nie ma o czym dyskutować. Reżim trzyma się mocno. Roman nie będzie strzelał sobie bramek – tylko dureń nie jest wstanie tego pojąć.
Prywatne wypowiedzi to prywatne, a publiczne to publiczne.
Myślę, że wersja dotycząca całowania w d… – to wariant nie ujęty w kafeterii wynagrodzeń telewizji Azart Sat. Ale mogę się mylić. Niewątpliwie, warto czasem zapytać pracownika, nie tylko majstra, co go motywuje do wytężonej pracy.
To był tylko cytat z książeczki „Jak zostać denuncjatorem w 24 godziny”. Polecam i hobbystom i tym, którzy zawodowo parają się obrabianiem tego, co Jasiu inteligentnie i nie wprost nazwał w skeczu „Ucz się Jasiu”. Otóż na pytanie klienta: to gdzie ja mogę panu majstrowi skoczyć?, Jasiu odparł: pan może panu majstrowi skoczyć tam, gdzie może pan pana majstra w dupę pocałować. I bardzo dobrze – podsumował majster.
@Bernardzie, ciekawy link (-:
Panie Bogdanie, czy ten komentarz był prywatny, czy też może być traktowany jako stanowisko redakcji telewizyjnej w sprawie? ;-)
Odnoszę wrażenie ,że mam do czynienia z początkiem wielkiej ściemy.
Zastanawiam się czy ta wypowiedź ma za zadanie wbicie ludziom do głów ,że udziały są warte ok 50 tysięcy złotych?
Może kilka lat temu taka była wartość nominalna tych akcji, ale teraz o ich cenie powinien zadecydować rzeczoznawca i rynek. Dla firm tej branży szacunkowo przyjmuje się wartość w wysokości rocznego przychodu czyli ca 200 może 250 tysięcy złociszy dla oferty wolnego rynku za pakiet posiadany przez Miasto.
Krzychu, nic się nie zmieniłeś :-) Mam pytanie do Ciebie, czy masz może coś na obsługę z dawnego baru „Kiełbik”, przy ul. Asnyka? kiedyś dali mi tam nieświeżego śledzia:-)
Ps. Panie Bogdanie! szacun za ten komentarz w podanym przez Bernarda linku.
@jegomościu, żałuj,
mógłbyś co tydzień obejrzeć np. program z archiwaliami tv. Zobacz choćby to:
http://azartsat.pl/index.php/z-telewizyjnej-tasmoteki/1036-z-telewizyjnej-tamoteki-13-stycznia-2010
… przynajmniej do komentarza po pierwszym materiale. Prawda, że warto?
Kurczak… a ja nigdy nie miałem dostępu do tej telewizji.
A ja już wiem, skąd te „prywatne” wypowiedzi redaktora Mazurkiewicza ;-)
A to już wiem, po co ten telebim ! :)