bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Z notatnika cyklisty

Nie ja jeden znam tę prawdę, że aby gdziekolwiek dojechać rowerem, trzeba solidnie nakręcić się nogami, a szczególnie w taką porę, kiedy mocno dmucha i to prosto w twarz. Jeszcze ta droga jak pole golfowe, jej zdeformowaną twarz pozostawię w spokoju, choćby dla ,,honoru” drogowców. Więc jechałem rowerem do Bolesławca kwitnącego nad rzeką Bóbr i rozmyślałem o ludzkiej przyzwoitości, oczywiście w cudzysłowie, bo o owej zapchlonej, nie karcąc wyjątków pomimo bolesnych upadków z licznymi siniakami na psychice.
Upadków tak ostatnimi czasy modnych, aż przechodzi ta udręka w snobizm i sadyzm, z tą smutną liczbą ludzi na bruku, robotnic i robotników, wszystko rozgrywa się w kontekście upadłości zakładu pomimo tego, że w mniemaniu zidiociałych ekonomistów jesteśmy zieloną wyspą, którą ominął gospodarczy bajzel, krótko mówiąc kryzys.
Ja bynajmniej swoją lodówkę odciąłem od prądu. Polskie realia ze starym ułanem w legendarnej szarży.
Pozostała szabla tłumacząca sentencję słowa patriotyzm, suchy kaszel sprowokowany pyleniem sosen i sentymentalna podróż do czasów osławionych Sulejówkiem wraz z kasztanką. Żołnierski duch pozostał w narodzie, lecz pręgierz pośrodku rynku zastąpił ogłoszeniowy słup z serią afiszy pucułowatych buziek en face, tych chcących ostać się przewodnikami.
Wyszło na jaw, że to są izolatory.

Wolny kraj toteż przybyło nam Pawłów i Gawłów, więc ja z prawa słowa też wolnego, a cenzura nie śpi, wtrącę w te dywagacje swojego ziomala, dyć z tych ziem piastowskich się wywodzi, a godność jego to Dariusz Kwaśniewski. On to przecie, nikt przed, zaoferował się mówiąc kolokwialnie, zrobić recenzję do mojej powieści „Nagie ścierniska”.
Jeśli to możliwe, proszę nie posądzać mnie o tendencyjność!  Osobiście uważam, że każdemu należy się „dzień dobry”.

Są ludzie na tej ziemi, którym udało się korzystnie coś sprzedać bądź kupić lub odwrotnie, mnie udało się ułaskawić pchłę grasującą na grzbiecie kota, zresztą jeden polityk ma coś z kota, inny z pchełki lubiącej się wozić na gapę.
A propos mediów, tych lokalnych, telewizor zawsze można wyłączyć, a z gazety zrobić trąbkę.

Tymczasem, jak usłyszałem od społeczności bloku, mój ziomek wyprowadził się stamtąd, więc dobrze by było abym się pospieszył z tą recenzją, bo dzisiaj najszybciej odchodzą politycy, a „Pan Dariusz poszedł tą drogą i chwała mu za to” (pytlowały językami dwie panie, jedna w oknie, druga przede mną z ratlerkiem na rękach).
– Bo widzi pan – spuentowała sprawę ta w oknie – my nie wierzymy w dobre intencje jakiegoś Zorro, co innego człowiek, który nic nie robi na pokaz, bo wie, że największą chorobą cywilizacji jest znieczulica społeczna.

Nie odpowiedziałem nic. Wsiadłem na rower i odjechałem, ponownie pod wiatr, rozważając nad kierownicą jak długo mi starczy sił, by tak pedałować.

Exit mobile version