Czapka, bluza, spodnie, kubek, torebka, okulary, zapalniczka, samochód, torba podróżna – wszystko z klonowym liściem lub napisem CANADA. Flagi na samochodach, w oknach sklepów i domów. Symbole Kanady wszędzie, nawet na tapetach telefonów komórkowych. I to nie obciach – to norma.
Oczywiście na początku w Kanadzie myślałem, że to olimpijskie przygotowania. Ale olimpiada się skończyła a oni dalej zdawali się obnosić ze swoją kanadyjskością. Te symbole, choćby na odzieży, naprawdę można było zobaczyć częściej niż popularne u nas NIKE i tym podobne formy umiłowania siebie samego w roli reklamowego słupa.
Z czego to wynika? Przecież w Polsce nie chodzi się z orzełkiem na czapce o ile to nie jest czapka służbowa, inwalidzi nie przyczepiają sobie na wózkach polskich flag a biało – czerwono jest tylko na meczach naszych reprezentacji (na meczach reprezentacji piłkarskiej czerwień nawet przeważa, zwłaszcza na twarzy selekcjonerów). No jeszcze od 1 do 3 maja i 11 listopada jakoś symbole narodowe żyją – o ile Piotr Roman rozda flagi za darmo.
Przecież mamy wielką historię, powodów do dumy i poczucia wspólnoty narodowej znacznie więcej a poczucie wartości narodu – niezmierzone.
Dziwne zachowanie Kanadyjczyków tłumaczyć może neoficka psychologia tłumu. Wiadomo, że neofici zawsze chcą być bardziej. A tu prawie wszyscy są nowi. Ten kraj jest trochę jak dworzec z Emigrantów Mrożka. AA tłumaczy w tym spektaklu XX dlaczego ten lubi chodzić na dworzec. Bo tam nie czuje swojego wyobcowania, bo tam wszyscy są skądś więc i on choć chwilę na tym dworcu może być jak wszyscy.
W Kanadzie właśnie wszyscy są skądś i może ta identyfikacja wizualna z nową ojczyzną pozwala im szybciej poczuć się u siebie.
Inna sprawa, że klonowy listek, co każdy grafik i reklamiarz przyzna, to symbol dużo łatwiejszy w obróbce niż nasz orzeł, którego dobrze udało się sparafrazować chyba tylko PKN Orlen.
Ostatnie wydarzenia w Polsce znów przypomniały wygląd naszej flagi. Ale przecież wiele osób wywiesiło tę flagę tylko po to, żeby ozdobić ją kirem albo opuścić do połowy. Ba, niektórzy specjalnie po to wystawili maszty.
Naprodukowano na żałobę narodową nowych flag, bo gdzieniegdzie zabrakło. Przydały się na majowy weekend. Może lepiej było ich potem nie zdejmować, tylko czasem wyprać. Tylko u nas właściciel sklepu wieszając flagę na przykład w czerwcu, sprowokowałby kpinki, że zapomniał ją zdjąć.
Oprócz oficjalnych symboli narodowych są też nieoficjalne, kojarzące się z narodem, krajem. Dla mnie takim symbolem Kanady pozostanie plastikowe wiadro. Wysokie, podobne do tych w jakich u nas kupuje się farbę, stalowych wiader tam nie spotkałem. Te białe plastikowe służą tam do wszystkiego. W dzielnicy willowej pod domem stoją, żeby ktoś nie zaparkował na miejscy właściciela. W restauracji trzyma się w nich jedzenie i używa się ich jako koszy na śmieci, podobnie jak w domu. Wszechobecność plastikowego wiadra zrozumiałem, gdy na stacji metra Waterfront zobaczyłem ogromne zdjęcia z budowy tej linii (patrz wyżej). Nawet tam, na tych zdjęciach wiadro musiało się zaplątać. I naprawdę zastanawiam się, czy patrząc kiedyś na jakąś fotę z np. oficjalnego spotkania premiera Kanady, nie zobaczę w rogu białego plastikowego wiadra.
I od razu myślę co u nas może być takim nieoficjalnym symbolem? Dziura w drodze? Wstęga niezbędna nawet do tego, żeby włączyć nowy projektor w prowincjonalnym kinie? A może nożyczki do przecinania wstęgi?