Jakość merytoryczna tych książek – co mogę stwierdzić z czystym sumieniem, jako były wykładowca – była kiepska. Nadbudowa marketingowa – potężna. Czcionka była duża, wielgachne piktogramy informujące czytelnika o tym, że to co jest poniżej trzeba czytać, a to powyżej oglądać. Zaznaczano również, na wszelki wypadek, kierunek czytania. Tak poszczególnych stron (w poziomie i w pionie) jak i całych rozdziałów.
Już wtedy, z ciekawości sprawdziłem – jak brzmi tytuł tej serii w angielskim oryginale. I co interesujące. Wydawca nie obawiał się widać klapy, a wręcz przeciwnie – odniósł sukces, nazywając te książki wprost: for dummies. Dummy – za Merriamem-Websterem to: a stupid person, idiot. Czyli zwyczajnie: głupek i idiota.
W Polsce to nie przeszło. Bo przecież nie ma u nas idiotów, czy głupków. Oporni mogą się zdarzyć. Minęło z 10 lat od czasu, gdy seria ta ukazała się na naszym rynku. Nie odniosła chyba sukcesu, bo na jakiś czas zniknęła. Na anglosaskich ukazywała i ukazuję się nadal. Pod tym samym tytułem: for dummies. A tekst ten popełniam dlatego, że zauważyłem jej reaktywację w naszych księgarniach. Nosi teraz tytuł, uwaga: dla BYSTRZAKÓW.
Idziemy do przodu. Angole byli i są głupkami. Polacy z opornych przekształcili się w bystrzaków. A głupi oczywiście nie byli nigdy.