Chyba nie chciałabym, by moim imieniem nazwano rondo. Jeździliby po mnie okrutnie, dzień po dniu, bez przerwy. Wyklinana, wysyłana do stu diabłów, byłabym przyczyną wielu wykolejeń. Tych dużych i małych. Zniszczeń nadwozia i podwozia. Fakt, człowiek raz nad woz(i)em, raz pod woz(i)em. Ale pytanie, ile osób wysłałabym na tamten świat przez tandetę mego wykonania. Nawet po śmierci słysząc, żem za mała, za wąska (w swych poglądach?) i zbyt nie po drodze.
Kategorie:
Ma~tylda
A propos rond:
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,7828986,Radni__rondo_im__Kaczynskiego__Szlezak__nie_wykonam.html
W Polsce jest już rondo im. Lecha Kaczyńskiego:
http://motoryzacja.interia.pl/hity_dnia/news/rondo-imienia-kaczynskiego,1468901
@Heg – gdybys byl choc przy polowie prawd jakie przy mnie objawiano, to kiwal bys sie w kucki, w kaciku i ssac kciuk mamrotal: To nie je možné, pane! To nie je možné!
Kolejna prawda „objawiona” Panie kminek ?
P.S.
Czy przypadkiem prezydent i premier Francji nie są z UMP ?
Nie wiem czy lokalni dziennikarze zajmowali sie tym tematem ale wielkosc tych rond byla w duzej mierze dyktowana warunkami jakie zaoferowal miastu pewien facet od benzyny. Jak by rondo mialo srednice o 2-3 m wieksza – to by myjni na stacji paliw nie dalo sie zrobic – na ten przyklad. Jak to sie stalo, ze miasto sprzedalo te grunty bez rezerwy – wiedzac o przebiegu drogi srednicowej. To jeszcze inna sprawa.
Bolesławieckie ronda słyną z niepraktycznej wielkości/maleńkości, są obiektem utyskiwań i szyderstw kierowców. To wstyd takim feralnym punktom nadawać imiona ludzi, których chce się wyróżnić. W całej Polsce kierowcy będą drwić z „Ronda Kaczyńskiego w Bolesławcu”.
Proponuję, jeżeli już chcemy honorować nadawaniem imion ofiar katastrofy z 10IV obiektom w mieście, zmienić nazwę ulicy Komuny Paryskiej. Upamiętnia ona wydarzenie, co do którego można mieć poważne wątpliwości z punktu widzenia historycznego i aspektu moralnego ;> Ul. Kaczyńskiego… mi się taka wizja podoba;>
@Bruner,
podajesz przykład ulicy Kosiby a ja ci podam przykład ulicy 10 marca. Też nikt nie wie. Kiedyś szukałem tropu – podobno jakaś partia matka połaczyła się z partią matką i powstał PZPR 10 marca.
Właśnie dlatego, a nie z braku szacunku dla uczuć, powinniśmy z takim nazywaniem czekać, a nie robić to na szybko. To kwestia rozwagi. Imponuje mi to jak długo trwa proces wynoszenia na ołtarze Jana Pawła II. Nie santo subito. Nie emocje.
Ja naprawdę staram się szanować cudze emocje, ale nie mieszajmy pojęć. I naprawdę na serio zadaję sobie pytania czy upamiętnieni w ten sposób chcieliby, aby te pokraczne ronda nosiły ich imiona. Przecież one nawet nie wyglądają estetycznie. Nastawiali garnków bez pomysłu byle stały i tak zostało.
Jakie obiekty nazwałbym ich imionami? Nie wiem, nie mam pojęcia, bo to trzeba przemyśleć. W każdym razie, jeśli już, powinny to być miejsca, czy obiekty z których możemy być dumni. Były plany budowy drugiego mostu na Bobrze. Jeśli powstanie, może to byłby pomysł. Może jakaś hala sportowa? Nie wiem, nie powinno się po prostu robić tego na kolanie.
Przepraszam Złototoryjan – oczywiścia codziło mi o wylot na Złotoryję.
Próbuję roszyfrować kontekst wypowiedzi Bernarda: „Uważam, że można nadać imiona uczestników lotu ale czy koniecznie czemuś co jest powodem raczej do wstydu niż dumy.”
Dla mnie znaczy to, że nazwanie ulicy imieniem kogoś z pokładu prezydenckiego samolotu np. zamiast obecnej nazwy „Kosiby” (vide wypowiedź Brunera) to ryzyko, bo w składzie prezydenckim byli najlepsi z naszych polityków. Tymczasem nasze ulice, w szczególności pokrywające się drogami wojewódzkimi, krajowymi są wyłączone z budżetu miasta i powiatu i są potwornie zaśmiecone. Dla przykładu w rowach ul. Kosiby – wylotu na złotoryję zalegają śmieci z chyba 3 lat. W rezultacie takiego stanu rzeczy, być może o tym Myślał Bernard – wstydem byłoby honorowanie tragicznie zmarłych patronażem ulic, czy placów.
Pan Jerzy Szmajdziński reprezentował opcję o proweniencji PZPR-owskiej, a nawet był prominentem PZPR-u, jednakże jako poseł i polityk, może być wzorem kultury i profesjonalizmu w działalności publicznej. Sczególnie imponuje jego więź z wyborcami oraz odpowiedzialność za słowo. Jest to więc to, co jest rzadkością na naszej scenie politycznej: poszanowanie przedstawicieli innych opcji politycznych i społeczeństwa w całym bogactwie reprezentowanych poglądów. Więc generalnie tego, co tak razi u większości politykierów z PO.
Jeśli mogę włączyć się z propozycją uczczenia, to możemy za zgodą rodziny Śp. Pana Szmajdzińskiego zrobić na naszym cmentarzu komunalnym personifikację jego warszawskiego grobu, tak by móc z okazji jakiejś lub bez, zapalić znicz w tym miejscu. Bo wówczas ten gest będzie skierowany ku jego pamięci. Myślę, że warto stworzyć taką możliwość. Naprawdę nie mam pojęcia co ten Pan zrobił dla Bolesławca, pewnie to wiedzą nasze władze samorządowe. Dla mnie ten Pan przynosił świadectwo rzetelnie wykonywanego obowiązku poselskiego i za to go szanuję i chętnie ten szacunek bym od czasu do czasu wyraził. Choć pewnie poglądy polityczne czy światopoglądowe mieliśmy bardzo odmienne. Ale czy w obliczu tych wydarzeń których ten Pan był uczestnikiem jest to ważne? Pozdrawiam ciepło dyskutantów.
@Bernard. Jeśli chodzi o ten wpis, to sorry, ale raczej mógłby robić za komentarz do tekstu. Tak jak napisałem, Bernardzie, mój autokrytycyzm, podpowiada mi – zamknij się. Bo nie chcę być w obliczu tych faktów trywialny ze swoim pisaniem.
-Jakim obiektom poświęciłbyś w BC pamięć ofiar-uczestników lotu?
Popieram apel. Szanuję emocje innych. Nie czuję się na tyle kompetentny moralnie, historycznie, ani technicznie by wypowiadać się obecnie na tematy związane z katastrofą. Ktoś powiedział mi ostatnio, że ma powstać w Bolesławcu ulica J. Szmajdzińskiego – i co ja na to? Ja na to więc – że skoro J.Szmajdziński po r. 89 stał się jako PZPR-owski karierowicz – co wspomniał gdzieś poniżej, przedmówca – reprezentantem narodu, ministrem RP itd, itp. – to JEŚLI demokratycznie wybrana Rada Miasta ogłosi, że MA TU BYĆ ulica jego imienia – TO NIECH BĘDZIE! Bo mi może się to nie podobać – ale uszanuję to, jako ktoś, kto rozumie demokrację. Jerzy Szmajdziński, jako wieloletni i aktywny poseł tej ziemi (w odróżnieniu od np. posłów UNII Wolności – obecnie PO – którzy nie bywają tu w ogóle przez całe kadencje – vide M.Zawiła) zginął tragicznie reprezentując Polskę, towarzysząc Prezydentowi RP. Wszyscy Ci ludzie zginęli tragicznie – na służbie. Zginęli w Rosji, chcąc oddać hołd Polakom zamordowanym przez Rosjan – stalinowców. Więc dyskusja nad tym, „czy i co” nazwać ich imieniem – w obecnych okolicznościach, to świadectwo małości.
Tekścik, który komentujemy jest malutki. Obiętością, treścią, duchem i rozumem.
Jednak zabawny wydaje się w kontekście pewnego lokalnego faktu. Mamy tu ul. niejakiego Bronisława Kosiby. Ma ona prawie 1,5 km długości i mieszka przy niej zapewne parę tysięcy ludzi. Nikt nie wie kto to był Kosiba. Ktoś tylko raz mi napomknął, że to był jakiś koleś „po kielichu” – któregoś burmistrza. Ciekawe jak się czuje Ś.P. Kosiba – tam gdzie jest? I czy mu źle, że nikt w ogóle się nim nie interesuje.
To też jest głos w dyskusji, a każdy autor na bobrzanach ma prawo pisać to co myśli. Ma~tylda właśnie do grona autorów dołaczyła.
Nie uważam, że nie powinno się dyskutować o decyzji naszych radnych. Uważam, że można nadać imiona uczestników lotu, ale czy koniecznie czemuś co jest powodem raczej do wstydu niż dumy. No i nie powinno się nikogo czcić ani honorować w ten sposób na gorąco, właśnie pod wpływem emocji.
Apeluje do Bernarda i autorow, aby dla dobra tego serwisu – zajac sie swiatem rzeczy innych niz pozostalosci po katastrofie smolenskiej. To sa tematy na tyle wazne i dotykajace glebokich emocji – ze kilka niewiele wartych zdan odrzuci z tego miejsca osoby, ktore uwazaja je za odskocznie od trywialnej codziennosci. Tych dyskusji jest dosc w sieci.