W sytuacjach trudnych wychodzi z nas prawda, okazujemy się mali albo silni. Okazujemy się chamami albo ludźmi. Jak Barack Obama grający w golfa w dniu pogrzebu. Nawet nie chodzi o to, że USA nas lekceważy tym golfem. Chodzi o to, że szef tego kraju pokazuje gdzie ma ból swoich ślepo wiernych sojuszników.
I z drugiej strony ten Miedwiedew, dla nas żaden sojusznik. I Putin zaraz po tragedii. To daje do myślenia, może warto się zastanowić gdzie nam bliżej i kto nas lepiej rozumie.
Kiry zdjęte, po żałobie. Przez tydzień nie wypadało dawać upustu swoim żółciom, teraz można. Wracamy do rzeczywistości. Były prezydent Bolesławca i były radny Józef Burniak zaproponował, aby nazwać ulice w Bolesławcu imionami Lecha Kaczyńskiego i Jerzego Szmajdzińskiego. Za szybko, zdecydowanie za szybko, jakieś sto lat za szybko.
Ja rozumiem, że żyjemy w czasach natychmiastowych, że wszystkiego chcemy już, teraz, dziś. Tym samym nie dajemy czasu innym, choćby naszym następcom na to, aby oceniali nas. Ale przecież nie ma najmniejszych wątpliwości, że oni ocenią nas rzetelniej niż my sami siebie, że to potomni mają więcej danych, aby stwierdzić kto w minionych czasach miał znaczenie warte upamiętnienia.
Zmienialiśmy już nazwy ulic nie tak dawno, po 89 roku. Dlaczego je zmienialiśmy? Bo za komuny honorowano ludzi tymczasowych. Nie twierdzę, że ci proponowani obecnie do uhonorowania też są tymczasowi, nie twierdzę, że nie będą godni zapamiętania za lat 20 czy 40 lat. Kto wie, może będą. Ale szalenie podobają mi się nazwy ulic jakie ostatnio spotkałem, na przykład ulica Archimedesa, albo Euklidesa. To są nazwy bezdyskusyjne, bo zweryfikowane przez historię a nie przez ludzi im współczensych, ludzi którzy opłakiwali śmierć obu tych panów.
Intencje Józefa Burniaka doskonale rozumiem podobnie jak jego szacunek dla Jerzego Szmajdzińskiego. Choć tego szacunku nie podzielam.
Bolec.info zilustrował informację o pomyśle Józefa Burniaka zdjęciem pomysłodawcy z czasu kampanii wyborczej, kiedy były prezydent Bolesławca przebrany za kucharza nalewał zupę rozdając ją w Rynku. Sprawdziłem newsa o wkopaniu dębów pamięci – z zaskoczeniem stwierdziłem, że nie zilustrowano go zdjęciem grillującego Piotra Romana. To zdjęcie jest jak pierwszy komentarz, nadaje ton całej dyskusji pod newsem o pomyśle byłego prezydenta. Czytam ją i nie wierzę a jednocześnie najmocniej czuję, że żałoba się skończyła.
Kilka najgłupszych cytatów:
„burniak pewnie zechce zaraz ulicy swojego imienia?”
„to moze boleslawiec przemianujmy na katyn-to bedzie dopiero uhonorowanie”
„A może plac „Burniaka-Buraka”
„Ja proponuję raz a dobrze – zmienić nazwę miasta z Bolesławiec na Lechosławiec. Podoba się Wam?„
„a moze wybubujmy im pomniki zróbmy z nich swietych i modlmy sie do nich”
Jakiś debil wywiesił nawet w ramach dyskusji propozycję ustawienia toalet z imionami Lech i Jurek na drzwiach. Inny kretyn proponuje nazwać imionami obu ofiar smoleńskiej tragedii bolesławiecki burdel (burdel w sensie „dom publiczny”).
Nie każdy jest Obamą i może sobie pójść na golfa, ale poziom podobny.