„Prawdziwy Polak” nie lubi, gdy nie potrafi czemuś się przeciwstawić. „Prawdziwy Polak” nie lubi, gdy nie znajduje w sobie umiejętności zanegowania czegoś, co wydaje się zbyt jednoznaczne. „Prawdziwy Polak” nie lubi, gdy coś jest zbyt jawnie dobre, pozytywne, piękne. „Prawdziwy Polak” nie znosi, gdy innych Polaków pociąga cokolwiek, co dobre, piękne, prawdziwe. Dlatego „prawdziwy Polacy” odetchnęli wreszcie z ulgą, gdy pojawiła się informacja o pochówku Pary Prezydenckiej na Wawelu. W tym „beznadziejnie nieskazitelnym” obrazie Polaków, którzy rozpaczają po tragedii w Smoleńsku znalazł się w końcu punkt zaczepienia do przeciwstawiania się, negacji i podważania. Obwieszczono koniec żałoby narodowej. Boć to już czas do krucjaty w obronie Wawelu.
Trochę długo trwało u mnie wywieszanie za oknem polskiej flagi z czarną przepaską. Przypilił mnie do tego wreszcie wstyd, gdy zobaczyłem w telewizji Rosjan, którzy w Smoleńsku i w Katyniu składają kwiaty i opłakują niedawną tragedię. Ale informacja o Wawelu też mnie poruszyła, bo uważałem, że tylko z Woli Narodu można chować zmarłych w tym wyjątkowym dla Polaków miejscu. Mimo tak wielkiego poruszenia nas wszystkich smoleńską tragedią i okazywaniem uczuć wobec Prezydenta i Pierwszej Damy nie można jednak uważać, że to oznaki Woli Narodu w tej właśnie sprawie.
Ten czas uważam za niezwykły okres jakichś narodowych rekolekcji. Bóg czy los (wedle tego z czym komu po drodze) dał nam go po to, żeby przemyśleć i może przewartościować wiele z tego, co należy do sfery publicznej. Nie może tak być, żeby tak niewyobrażalna tragedia, która wpisuje się jakimś tajemniczym znakiem w to, co się stało 70 lat temu była tylko przypadkowym wydarzeniem. To jest przeraźliwy krzyk, który ŻĄDA od nas odpowiedzi. A jeśli tak, to zanim coś ocenię, przekreślę, spostponuję, to wypadałoby najpierw podjąć trud zrozumienia. Winien jestem ten trud tym, co zginęli w Smoleńsku. Winien jestem choć tyle trudu tym, którzy oddali w Katyniu życie za to, żebym miał komfort zadawania sobie takiego trudu.
Zadałem sobie taki trud zrozumienia decyzji o pochówku Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu. Szkoda, że autorzy tej decyzji nie podjęli trudu jej wytłumaczenia. Oczekiwałem więc komentarzy ludzi, którzy mają w tej sprawie COŚ do powiedzenia. W rozmowie Bogdana Rymanowskiego z Jadwigą Staniszkis znalazłem piękne uzasadnienie. Pani Staniszkis powiedziała przede wszystkim, że jest osobą „w stu procentach inną niż był Lech Kaczyński”. Ale na pytanie o Wawel bez zająknięcia odpowiedziała, że to bardzo dobry pomysł. Zaczęła od tego, że taki pochówek byłby bardziej uznaniem dla idei, które głosił i realizował w życiu Lech Kaczyński niż uznaniem dla tego, co zdążył zrobić. A chodzi o głęboki patriotyzm podbudowany ideą niepodległości. W tym pan Prezydent był najlepszym spadkobiercą wielkiego poprzednika w wawelskie krypcie Marszałka Józefa Piłsudskiego. To nie koniec. Jadwiga Staniszkis powiedziała jeszcze, że przy trumnach Pary Prezydenckiej powinna się pojawić lista nazwisk wszystkich osób, które zginęły w Smoleńsku. Powinna tam też znaleźć się księga z nazwiskami tych wszystkich, którzy zginęli w Katyniu, Miednoje i Piatichatkach.
Takiej wawelskiej krypcie pokłoniliby się wszyscy królowie spoczywający w tym wyjątkowym dla Polski i Polaków miejscu.
————————————————
Inne wpisy na ten temat:
Małgorzata Juda-Mieloch
Jerzy Zieliński
Klara
Bernard Łętowski
Fotografie Grzegorza Matoryna z mszy żałobnej w Bolesławcu