Człowiek wynajmuje mieszkanie u Andrzeja, pośrednika nieruchomości. Ogląda lokal wraz z młodą brunetką. Ona ma przyjść następnego dnia do Andrzeja po klucze, spóźnia się. Pośrednik odnajduje żonę najemcy i dzwoni do niej. W trakcie rozmowy orientuje się, że to nie ona oglądała mieszkanie. Orientuje się, że dzwoniąc do żony klienta powiedział jej o podwójnym życiu i innej kobiecie męża.
Tak zaczyna się film Przemysława Filipowicza 8 % z niczego, który właśnie obejrzałem. Na raty. Ściągnąłem sobie ten film jakoś tak nie w całości i odpaliłem w autobusie pokonującym długie nocne kilometry z pracy do mieszkania. Film się urwał i mimo godziny czwartej w nocy ściągnąłem go ponownie i dooglądałem. Jakie to ma znacznie? Niby żadnego, ale świadczy o tym, że musiałem poznać koniec tej historii. Chciałem się dowiedzieć co dalej, a to znaczy bardzo dużo.
Moja prywatna teoria do dziś głosiła, że Przemysław Filipowicz filmowcem jest, ale bardziej jest specem od dokumentu niż od fabuły. Kiedy oglądałem jego Pana Chlebka i Pięknie jest żyć nabrałem szacunku dla wielkiej pracy włożonej w powstanie tych filmów. Trzeba mieć w sobie dużo samozaparcia, zapału i pasji, żeby tak opowiedzieć czyjeś losy. Trzeba być faktycznie ciekawym świata i pokazywania go w jego rzeczywistej postaci, żeby takie filmy powstały.
Kiedy oglądałem fabularne produkcje bolesławianina, nie czułem nic. Patrzyłem na siermiężne zdjęcia, słuchałem kiepskiego dźwięku, oglądałem niedoróbki narracyjne. Oczywiście w kinie offowym to wszystko jest wybaczalne. Wybaczalne pod warunkiem, że jest w filmie historia opowiedziana tak, że technologia opowiadania schodzi na plan drugi.
8% z niczego od początku odstaje od wcześniejszych filmów Filipowicza. Jakością wykonania, zdjęciami, dźwiękiem, montażem. Przede wszystkim jednak ma zahaczkę, historię, punkt wyjścia, który każe zastanawiać się nad tym, co będzie dalej. Ma kredyt nieprzewidywalności. Od momentu kiedy wiem, że bohater wsypał swojego klienta, a właściwie ujawnił fakt posiadania kochanki, zastanawiam się, co ten człowiek z tym fantem zrobi. Czy będzie uczciwy, lojalny wobec interesu, czy lojalny wobec kobiety, której nieopatrznie pokazał jej własne życie w nieznany jej sposób.
To jest pomysł na film, to jest historia pozwalająca coś wysnuć i poruszyć sprawy ważne i – jakkolwiek banalnie to zabrzmi – uniwersalne.
Niestety film się gubi. Ewentualny dylemat bohatera nie zostaje pokazany. Nie potrafię zrozumieć sensu rozmycia tego jedynego interesującego wątku tej historii. Nie potrafię zrozumieć sensu wstawienia do tej historii zmarłego w samochodzie człowieka, który wnosi do filmu dokładnie nic. Nie widzę puenty. Irytują mnie też drobne niekonsekwencje – klienci wynajmują mieszkanie, a potem bohater twierdzi, że je kupili.
Irytuje mnie grający główną rolę Adam Uryniak, który gra świetnie nie tylko w tym filmie grupy Butchers Films, o ile się nie uśmiecha i nie rusza. Jego służbowe grymasy do żony klienta i jego chód do tyłu mający być reakcją na zobaczenie zwłok są dla mnie po prostu sztuczne.
Podobają mi się zdjęcia, podoba mi się montaż, nie przeszkadza mi muzyka. Blaskiem filmu są aktorzy „dorośli” czyli grająca żonę najemcy Barbara Szałapak i sam najemca, Tadeusz Łomnicki. Przy nich młodzi aktorzy rażą swoją nieporadnością. Pani Szałapak broni tego filmu swoją grą.
Mimo wszystko warto obejrzeć zeszłoroczną premierę, bo to dla mnie pierwsza fabuła Przemysława Filipowicza, która jest prawie dobrym filmem. Prawie, bo nie wiem niestety, czy brak zakończenia to wina Etgara Kereta, autora opowiadania, na którym oparto scenariusz, czy też autorów filmu. Film spełnia swoją rolę popularyzatora twórczości izraelskiego pisarza. Czuję się trochę jak po wyjściu z kina po premierze Wiedźmina. Zobaczyłem wtedy nieudany film, ale wiedziałem, że muszę zacząć czytać Sapkowskiego, bo takie historie wymyślają dobrzy pisarze, a jeśli nie dobrzy, to przynajmniej inteligentni.
Czekam na kolejny film Przemysława Filipowicza. Na film dokumentalny.
——————————————————–
Opisywany film, nie pierwszy zresztą w dorobku bolesławianina, spodobał się na niejednym przeglądzie. Jego sukcesy to:
– Nominacja do nagrody „Offowe Odkrycie Roku” Internetowych Nagród Filmowych 2009.
– III Nagroda na 7. Europejskim Festiwalu Młodego Kina EFeMKa 2009 w Warszawie.
– Nominacja do Nagrody Polskiego Kina Niezależnego im. Jana Machulskiego 2010 (dawniej Offskar) w kategorii Najlepszy Aktor dla Adama Uryniaka.
– Grand Prix dla najlepszego filmu fabularnego na III Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Amatorskich i Niezależnych „OFFELIADA 2009” w Gnieźnie.
– Wyróżnienie na 55. Ogólnopolskim Konkursie Filmów Amatorskich OKFA 2009 w Koninie.
8% z niczego, inne filmy Przemysława Filipowicza i autorów z współtworzonej przez niego grupy Butchers Films można ściągnąć legalnie z TEJ strony internetowej. Polecam.
Pingback: Grand Prix w Ustce dla Filipowicza » bobrzanie.pl – internetowy nietabloid