Obejrzałem w całości Ekipę, czternastoodcinkowy serial political fiction Agnieszki Holland. Swoją premierę miał podczas ostatniej kampanii wyborczej, w której PO walczyła z PiS i trudno było go wówczas oglądać bez wyborczego kontekstu. Jakoś wtedy nie udało mi się obejrzeć całości. Zrobiłem to teraz w ciągu kilku dni dzięki ipla.pl. I dobrze zrobiłem.
Cała Ekipa to fachowa robota pod każdym względem – od scenariusza po realizację. Do tego świetna obsada z Januszem Gajosem, wspaniałym Krzysztofem Stroińskim (Leszek z Daleko od szosy), czy Andrzejem Sewerynem. W epizodach również pojawiają się gwiazdy, jak choćby Małgorzata Braunek.
Ekipa to nieco bajkowa historia o tym, jak to wskutek zabawy teczkami premier ustępuje i wsadza na swoje miejsce ekonomistę, niezwiązanego z polityką profesora, który jest uczciwym człowiekiem wierzącym w to, że dostaje możliwość zrobienia czegoś dla swojego kraju. On i jego ekipa to główne postacie serialu,w którym ideologiczne wyobrażenia ładu w Polsce ścerają się z polityczną rzeczywistością, wszechobecnym brudem i psuciem państwa. Nie brakuje oczywiście osobistych ludzkich dramatów i sensacyjnych wątków – dzięki temu postaci bohaterów są bardzo wyraziste.
Premier Konstanty Turski (w tej roli na szczęście nie ograny w tv Marcin Perchuć – na zdjęciu) pragnie naprawiać kra,j ale nie chce wchodzić w utarte schematy sprawowania władzy, godzić się na zgniłe kompromisy i ulegać politykom. Jak nietrudno się domyślić, Turskiemu nie jest łatwo.
Cały serial wart jest obejrzenia, bo przypomina o tym czym powinno być, jakie powinno być państwo i jak powinna być sprawowana władza. Jaki stosunek do niej powinni mieć ludzie dostający władzę w ręce.
Turski uważa, że samo sprawowanie władzy to nie sposób na załatwienie roboty kolegom i spłatę swoich długów. Władza nie jest dla niego formą utrzymania rodziny, sposobem na życie, źródłem dochodów. Władza jest misją i odpowiedzialnością wobec mieszkańców Polski.
Trudno oglądać ten serial nie myśląc o zbliżających się wyborach samorządowych. Trudno nie myśleć o tym, po co idą po władzę bolesławieccy politycy. Trudno nie myśleć o ich zachowaniach i o tym, jakie te zachowania powinny być, a jakie są. Trudno obronić tezę, że wychowani na partyjnych i samorządowych zebraniach, sesjach, sympozjach, konferencjach ludzie sprawują władzę najlepiej.
Jeden kandydat na prezydenta Bolesławca mówi w drukowanym POrtalu , że „nie startuje dla picu”. Tak jakby zakładał, że wyborcy zakładają, że on sobie, trzymając się już nowej wyborczej kolokwialnej nomenklatury, jaja robi. Drugi kandydat pełniący obecnie obowiązki prezydenta wypowiedział się dla drukowanego Portalu. Fakt znamienny i wiele mówiący o skutkach początku kampanii, a może i o medialnej polityce inwestycyjnej (?). Nie mówiący jednak nic o przyczynach kandydowania. Trzeci kandydat na razie się za kandydata nie podaje, ale nawet gdy się poda, to nie wiem, czy się dowiem, dlaczego chciałby być prezydentem.
Zastanawiam się, czy tym ludziom nie brakuje poczucia misji. Nie mówię, że muszą je mieć. Mówię, że chciałbym, żeby mieli jakieś motywacje poza kredytami do spłacenia, rachunkami za kablówkę i świadomością własnej doskonałości.
I nieco przyziemniej: Tytuł Ekipa skojarzył mi się z ekipami naszych samorządowców. Z moim marzeniem o znajomości gabinetów cieni przed wyborami. Chciałbym wiedzieć, kto miałby w ekipie Kwaśniewskiego zajmować się kulturą, kto będzie Romanowi dopinał sprawy inwestycji i kogo Nowak namaści na swojego doradcę do spraw edukacji.
Myślę nawet, że taka wiedza należy się wyborcom.
Myślę, że mamy prawo wiedzieć, żeby znów nie było, że jak kolega nie nadawał się na szefa tv, to zrobimy go kierownikiem cmentarza, a wiceprezydenta weźmiemy sobie z ciepłowni mimo tego, że on ani w ciepłowni być nie chce, ani w ratuszu, a wolałby pracować w ceramice.
Zachęcam do poświęcenia kilku wieczorów i obejrzenia Ekipy. Zachęcam was, drodzy kandydaci i wyborcy. Inspirujące doświadczenie.
Ekipa która miała ściągnąć do emitującej i produkującej serial telewizji Polsat lepiej wykształconych widzów z większych miast nie była, według wyników oglądalności, sukcesem.
Turski przegrałby w naszym kraju każde wybory.
Bernardzie, ważne, ludziska czytają, a w dobre pióro warto inwestować…Pozdrawiam :)
Pewnie źle zrozumiałaś to określenie, Lolko : ))
Tak na marginesie, sprawdzałem dzis popularność poszczególnych materiałów na bobrzanach ostatnim okresie i uporządkowałem POPULARESY (po prawej). Dwa zaskoczenia – tekst o Luboszowie i Słoneckich wciąż ludziska czytają i to mnie mile łechce, ale wciąż jednym z najchętniej czytanych jest mniej evergreen’owa „Dobrze zamankietowana gazeta”.
W sumie nie wiem czemu to napisałem, bo nic wspólnego z „medialną polityką inwestycyjną” to nie ma, prawda?
„Medialna polityka inwestycyjna” kręci mnie coraz bardziej :-)
Panie Ryszardzie, ale bukowisko trwa chyba tylko we wrześniu. A nam się szykują dłuższe gody. Oby tylko oprócz jeleni zgłosił się do godów jakiś chętny lew. One nie mają ustalonego okresu godowego.
Uważam że ,,Ekipa” to nic bajkowego,
ale absolutne aktualia(Sam oglądałem)
bo można ten film dopasować do każdego
politycznego bukowiska.
Idąc tym wątkiem to powiem że jestem
na etapie pisania nowej powieści,wcale
apolitycznej pod tytułem:Wiosenne morgi.A może będzie to monodram?