bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Przed sklepem jubilera

„Pani to pewnie nie lubi walentynek”. Aha. Więc w takiej to szufladce się znalazłam. Rozumiem, że z niechęcią do walentynek byłoby mi do twarzy, podobnie jak z postulowaną tu i ówdzie grzywką. Albo w berecie z wiadomej materii. Rozumiem, że jest jakieś społeczne zapotrzebowanie na moją grzywkę, beret i wobec walentynek nieprzychylność. A tu nic z tego.

Powinnam pewnie przeprowadzić dwutorową krytykę walentynek. Po pierwsze, jako zwyczaju amerykańskiego, wypierającego rodzime tradycje. Po drugie, jako zwyczaju rozbijającego handlową stagnację pomiędzy Bożym Narodzeniem a Wielkanocą.

Ale trudno mieć pretensję do amerykańskich zwyczajów, że są tak imponująco ekspansywne. Jeśli już pretensje, to raczej do tradycji rodzimych, że słabe to i bez przebicia. Prawda jest jednak taka, że ja w ogóle pretensji na tej płaszczyźnie nie mam, bo w istocie trudno mi zdecydować, czy zacniej w lutym zapisywać różowe kartki miłosnymi bonmotami czy w czerwcu w Noc Kupały pleść wianki. Być może z powodu wzrastającej liczby alergików czerwiec przegrywa z lutym. Kto to wie.

Jeśli o mnie chodzi, nie wypisuję kartek w lutym ani nie plotę wianków w czerwcu. Złośliwcom od razu powiem, że sprawy miały się identycznie, gdy mój wiek był – powiedzmy wprost – trzykrotnością pierwiastka kwadratowego mojego obecnego wieku.

W sprawie handlowej stagnacji muszę wyznać, że ja jej jakoś nie zauważam w ogóle. Wydaje mi się bowiem, że ludzie przez okrągły rok kupują straszne mnóstwo. Byłam na przykład świadkiem kilku aktów rozpaczy zawiedzionych klientów, kiedy w styczniu napotykali na drzwiach swych ulubionych sklepów karteczkę z napisem, że inwentaryzacja, remanent czy – jak to się w Ostrowie najczęściej określa – inwentura. „Co ja teraz zrobię?” – prawie szlochała pewna dama przed sklepem jubilera w jeden z pierwszych dni stycznia. Takie to teraz sceny przed sklepem jubilera się rozgrywają.

Święty Walenty! Módl się za nami!

 

Exit mobile version