Gdybyście jednak byli Państwo na tyle sprytni, że obejdziecie blokady (co nie jest z racji technicznych właściwości sieci wcale trudne), to służby celne – będą wyposażone w kompetencje, pozwalające prześwietlić i zablokować Wam konto bankowe, na które np. spływać będą Wasze wygrane z sieciowych kasyn.
Nie jest trudno przewidzieć, że zablokowanie dostępu do np. księgarni Amazon.com (bo wyprowadza się z potrzebującej Polski pieniądze nie płacąc VAT, itp.) i innych witryn handlowych czy usługowych – pójdzie już z górki. A co z serwisami sączącymi jady nie po myśli rządzących? Przecież pomysł o traktowaniu serwisów WWW (w tym blogów) – jak publikatorów, wymogu rejestracji i uzyskiwania ISSN to nie była paranoja z okresu reżymu pisowskiego, a obłęd ledwie sprzed roku!
Jak ktoś słusznie zauważył – proponowane w imię obywatelskiego bezpieczeństwa rozwiązanie, analogiczne jest do np. wprowadzenia zakazu wychodzenia z mieszkań po 22.00 – bo można na ulicy dostać po mordzie.
A pan premier dba!
Napisał nawet wczoraj, do rozjuszonych użytkowników sieci list, zaczynający się od słów:
„Moi drodzy! Fakt, że tak wielu z Was zdecydowało się zabrać głos w sprawie ustawy wprowadzającej rejestr stron niedozwolonych to znak, że trzeba się spotkać i porozmawiać na ten temat”.
Trochę to przypomina mi wejście z tym kacem po świętach. Równy chłop wali do nas – jak do swoich: Moi drodzy!
Panie premierze! Ja nie jestem żaden pański drogi. Ja mam lat prawie 40 i nie czuję się pana kolesiem. Jestem obywatelem Polski, a pan jest tu urzędnikiem państwowym najwyższego szczebla.
Rób pan więc swoją robotę (tu masz Pan wytyczne) i… odpieprz się pan od mojego internetu!