15 stycznia ukaże się pierwszy dwupłytowy album Hoodoo Band. Gitarzystą tej wywodzącej się z bluesa kapeli jest 29 – letni Bartek Miarka, bolesławianin. – Chodzi o to, by się rozwijać i iść do przodu. Grać, grać i jeszcze raz grać – mówi Bartek.
Zagrał na ostatniej płycie Violetty Villas, zakładał bolesławiecko – chojnowską kapelę 59-700, a na co dzień grywa m.in. w akustycznym trio z Jerzym Styczyńskim i Sebastianem Riedlem, synem Ryszarda. Koncertował również z amerykańskim bluesmanem, Carlosem Johnsonem i właśnie nagrywa płytę z ze znaną z Idola Alą Janosz. Płytę soulowo – folkową, która ze znaną słuchaczom sprzed paru lat Alą Janosz nie ma wiele wspólnego.
– Fascynacja muzyką zaczęła się od mojego taty, który zaraził mnie muzyką lat sześćdziesiątych. Później, gdy usłyszałem płytę Erica Claptona – „Unplugged”, zapragnąłem grać na gitarze. Dostałem pierwszą polską gitarę akustyczną w prezencie i zaczęło się – ściągałem ze słuchu linie melodyczne piosenek i najpierw na jednej strunie próbowałem je powtarzać, a potem dokładałem następne struny. Tak z zapałem po powrocie ze szkoły codziennie ćwiczyłem, co niezbyt korzystnie wpłynęło na moją edukację w liceum.
Bartek pierwszy raz wyszedł na scenę jako siedemnastolatek podczas jam session na festiwalu Blues nad Bobrem w Bolesławcu.
– Pamiętam że nie mogłem później spać – mówi gitarzysta.
Potem powstało 59-700 – kapela, której nazwę stanowił kod pocztowy Bolesławca. Siedem lat temu miłość do Patrycji Łaciny (obecnej żony śpiewającej w HooDoo Band razem z Alą Janosz i Tomkiem Nitribittem) ściągnęła go do Wrocławia. Tu powstał zespół Birma. Tu również Bartek nawiązał nowe kontakty i dostał propozycję uczestniczenia w kilku różnych projektach muzycznych. Aż przyszedł czas na projekt najważniejszy:
– Historia HooDoo Band zaczęła się, gdy na scenie wrocławskiego jam session zapoznałem się z Bartim Niebieleckim i Tomkiem Nitribittem. Od pierwszych dźwięków wiedzieliśmy, że mamy dokładnie ten sam lot muzyczny i łączy nas wyjątkowa energia. Powstał Hoodoo Band. Obecny skład zespołu oprócz wyżej wymienionych osób tworzą Krzysztof Borowicz na klawiszach i Andrzej Stagraczyński na basie.
Pierwsza płyta HooDoo Band, którą już 15 stycznia można będzie kupić w sklepach, to wyjątkowa mieszanka rhytm’n’bluesa, soulu, funky i jazzu. Nie brak w niej nowoczesnych brzmień, a kupujący album dostaną również teledysk i nagrania koncertowe kapeli.
Produkcję krążka wspierał Tim Gant – znany amerykański producent i pianista, który grywał z Georgem Bensonem, Arethą Franklin i Robertą Flack. Grywał też z Bartkiem Miarką podczas trasy koncertowej w Polsce.
– Ta płyta HooDoo Band to jest to prawdziwa muzyka, która przekazuje prawdziwe emocje w przeciwieństwie do tego, co jest obecne na naszym rynku muzycznym – mówi Bartek. – Na pewno nie jest to marketingowy produkt wymyślony pod odbiorcę.
Płyta ma być intensywnie promowana. Dystrybutorem jest EMI Polska.
———————————————————————–
ZDJĘCIA: ARCHIWUM BARTKA MIARKI
Płytę można przedpremierowo posłuchać na http://www.myspace.com/hoodooband
„…Ta płyta HooDoo Band to jest to prawdziwa muzyka, która przekazuje prawdziwe emocje…”- myślę, że każdy kto był choć raz na koncercie HooDoo w pełni się zgadza z zapowiedziami Miarki. Jak dla mnie zespół jest kapitalny- na każdym ich koncercie świetnie się bawię. Szkoda, że zamknęli Rurę we Wrocławiu, gdzie HooDoo był rezydentem. Co do płyty to chciałoby się rzec: nareszcie! Super, że wydanie będzie dwupłytowe z zeszłorocznym koncertem w studiu A.Osieckiej. Fajnie Bernard, że o nich napisałeś, ciekawe czy będą mieli możliwość promować się z płytą także w B-c. Bartek czasami grywał w opałkowej chacie ale tam nie ma klimatu na koncert nie- unplugged;) Mógłby się BOK zainteresować…