gru 14, 2009
3774 Wyświetleń
1 0

Niegotowi na wszystko

Napisany przez

Obrazek 3

Gabi z Gotowych na wszystko czyli Zdesperowanych kur domowych kolejny raz jest bogata. Przyprowadza córkę do kościelnej jadłodajni dla ubogich. Aby rozpieszczone dziecko (ostatnie życzenie małej to łóżko z baldachimem) nauczyło się troszkę pokory i zobaczyło, że może być gorzej. To czego Gabi chce uczyć córkę, do niej samej nie dociera.
Ale w jadłodajni Gabrielle Solis spotyka dawną przyjaciółkę, u której bywała na przyjęciach popijając przy tym kawę z filiżanek od Tiffany’ego.

Przyjaciółka nie jest wolontariuszką, przyszła zjeść, bo jest na dnie.

Gabi szuka przyczyny upadku koleżanki. Alkohol? Hazard? Coś być musi, bo przecież wydaje jej się niemożliwe, aby ktoś stał się biedny nie ze swojej winy. Przy kolejnym spotkaniu pyta i dowiaduje się, że choroba i śmierć męża, które zjadły majątek i ubezpieczenie zaprowadziły kobietę do jadłodajni dla ubogich. Przypadek, los, zbieg okoliczności.

Sytuacja serialowa, bo rzeczywistej poniekąd podobnej opisać nie mogę i nie powinienem. Ale zdarza się nam spotykać ludzi, którzy byli na górze. Na wierzchołku materialnym, wierzchołku kariery, wierzchołku osobistym. Przynajmniej tak ich swego czasu postrzegaliśmy, być może tylko dlatego, że my byliśmy wtedy niżej?

A potem spotykamy kogoś takiego i robi nam się głupio, kiedy pomyślimy, że może być zwyczajnie głodny. Nie hazard, nie narkotyki, nie alkohol, nie przestępstwo. Po prostu zbieg zdarzeń, pech i  jakiś drobny błąd przed laty poprowadziły w dół.

Nieprzyzwyczajenie do zależności od innych w ludziach przecież pozostaje, podobnie jak duma.

I tak głupio wtedy pożegnać się i wsiąść do swojego nowego auta albo pójść na zakupy i wywalić stówę na kolejne byle co.

Idą święta.Obrastamy w paczki zakupy prezenty gadżety upominki michy z żarciem telewizory piloty fotele duperele – każdy ersatz dobrobytu wystarcza, aby poczuć się lepiej.

A wszystko to jest identycznie trwałe jak numer telefonu na pudełku od zapałek.

—————————————————————————-

Cytat pochodzi z Wiersza Parasolki Marcina Świetlickiego.

Kategorie:
Łętowski
https://bobrzanie.pl/kategoria/blogi/letowski/

Fotograf (bernardletowski.pl), bloger, lekko emerytowany dziennikarz.

Komentarze do Niegotowi na wszystko

  • Szanowna Ciotko!
    Nie bardzo rozumiem, o chodzi, ale wybaczanie wszystkim nie jest chyba najlepszą linią obrony. Nie leży też w mojej naturze nadstawianie drugiego policzka (chyba, że do całowania:)), bo nie wierzę, że zostanę za to nagrodzona.
    Chowanie urazy jest zgubne, bo pielęgnowanie nienawiści prowadzi do autodestrukcji. Ale trzeba pamiętać o krzywdach wyrządzonych nam przez innych, bo wtedy jest mniejsza szansa, że zostaniemy perfidnie wykorzystani.
    Pozdrawiam, również świątecznie.

    Althea 18/12/2009 16:21 Odpowiedz
  • Szanowna Althea.
    Czy człowiek jest kwiatem czy orzechem to decydujecie się w trakcie jego wychowania a ono przebiega na zasadach ścisłego naśladownictwa. To jacy jesteśmy wypijamy z mlekiem matki, możemy się w trakcie życia przemieniać ale wielu twierdzi że jest to niemożliwe człowiek raz ukształtowany pozostaje już taki do ostatnich dni.
    A w to że środowisko nas przemienia brutalnym traktowaniem to przemienia nas na tyle ile my sami pozwalamy. W pierwszym przypadku jesteśmy bardzo silnie zdeterminowani natomiast w drugim zależy tylko jakie mamy oparcie w wierze. W wierze w Boga co napisał Ewangelię, Torę, Koran, Wedy.
    Przykład Chrystusa jest dla mnie najbardziej znamienny mimo szalonej brutalności z jaką go potraktowano był zdolny wybaczyć wszystkim tym co nie wiedzieli co czynią, ale nie mówi o tych co z premedytacją są wobec nas brutalni im chyba musimy wynagrodzić pięknym za nadobne.
    Wybaczenie i nie pielęgnowanie w sobie nienawiści utrzymuje nas bliżej kwiatów niż orzechów. Musimy umieć nastawić drugi policzek, ale też musimy mieć siłę i wiedzieć skąd ją czerpać by zdołać się bronić. Pozdrawiam już świątecznie.

    Ciotka Rozalia 18/12/2009 09:55 Odpowiedz
  • @-’-,– proszę ;-)

    Tryton 17/12/2009 15:57 Odpowiedz
  • A miałam nadzieję Trytonie że dostanę kwiaty od Ciebie . No cóż z dziadka do orzechów też się cieszę. Pozdrawiam

    Ciotka Rozalia 17/12/2009 14:49 Odpowiedz
  • Tryton, przecież my się w ogóle nie znamy! Nie tylko Ciotka Ciebie, ale żadne z nas praktycznie nic o sobie nie wie. Pewnie, że zdarzają się wyjątki, ale nieliczne.
    Każdy z nas żyje w swoim świecie.
    Nie myśli o współkomentatorach.
    A tutaj wylewamy żale i zachwyty, i żadne z nas nic z tego nie ma. No, może oprócz ulgi. Ale dla tej ulgi warto tu być.
    Pozdrawiam

    Althea 17/12/2009 12:58 Odpowiedz
  • Widać Ciociu mnie nie znasz :-) Życzę Ci skutecznego dziadka do orzechów w te Święta :-)

    Tryton 17/12/2009 12:43 Odpowiedz
  • … jak brak wody. Trudno, ale świat taki jest. Brak czasu na pochylenie się nad drugim człowiekiem, powoduje, że twardniejemy. Każdy ma prawo żyć jednak tak, jak chce. I to, że w końcu ludzie zostają sami, jest nie tylko ich winą.
    Taki smutny dzień.
    Najtrudniej, gdy przyjaciele nie mają czasu…
    Pozdrawiam

    Althea 17/12/2009 12:20 Odpowiedz
  • @ Ciotka Rozalia
    A jeśli tyle razy dostało się po głowie, że w końcu nie ma się siły uśmiechać? Brutalnie potraktowani kilka razy stajemy się jak te orzechy, o których piszesz. Trudno się komuś dostać do środka. Nawet jeśli było się „kwiatem”, to każda kolejna porażka jest …

    Althea 17/12/2009 11:53 Odpowiedz
  • Do Althea.
    Cytując Bernarda pokazujesz że należy się z pokorą uczyć od każdego, a ci co polegają na zdaniu swych autorytetów już niczego się nie nauczą.
    Jest świat ludzi kwiatów posiadających świadomość swej wewnętrznej zwartości a przez to mogą być otwarci na świat zewnętrzny i chłonąć go każdą swoją częścią .To są ludzie mądrzy choć nigdy nie sugerują by ich tak nazywać. Są otwarci bez względu na stosunek do nich środowiska otaczającego i nawet brutalne traktowanie nie zmienia ich zachowania. Tam ludzie nie są dziećmi, ale są jak dzieci.
    Ale jest również świat ludzi orzechów zamkniętych w sobie ceniących tajemniczość nic nie dających z siebie światu a opierający swą świadomość na stereotypach i skostniałych prawidłach przejętych od swych autorytetów. Ciągle nawołują do wprowadzenia ich do jakiejś rady mędrców i koniecznie wymagają by nazywać ich mądrymi a jeśli nie to swoją brutalnością chcą zmusić nas do uświadomionej konieczności takiego ich traktowania.
    Oceńmy w której świecie jesteśmy i co z tego mamy? Pozdrawiam

    Ciotka Rozalia 17/12/2009 11:08 Odpowiedz
  • Szanowny Trytonie.
    Ciepły uśmiech jest skuteczny jak jest dodatkiem do otwartości i szczerości. To właśnie z powodu tych świąt stawiam sobie pytanie, czy Chrystus narodził się dla mnie na nowo? Jeśli tak, to na czym ta nowość się przejawia? A ty dajesz do zrozumienia, że masz doświadczenie z tymi narodzinami i to wieloletnie. Tylko co z twojego doświadczenia jeśli jest ono takie samo co roku i nawet ciepły uśmiech nie spowoduje w tobie żadnej zmiany. Nadal siedzisz w koloseum tyko różnica jest jedna, że koloseum przyszło do ciebie, poprzez imperia medialne i możliwości techniczne. Dlatego nie posądzaj innych o to czego nie rozumiesz i nie potrafisz odróżnić negatywu od pozytywu. Pozdrawiam i to ciepło.

    Ciotka Rozalia 17/12/2009 10:31 Odpowiedz
  • Ciociu, skąd tyle negatywnych emocji? Uśmiechnijże się ciepło. Święta białe idą :-)

    Tryton 17/12/2009 08:27 Odpowiedz
  • Wybacz Trytonie ale twój książkowy wywód o pseudo naukowym rodowodzie to nie jest tym co możesz ofiarować, dajesz to co zostało juz dane.
    A siebie odmawiasz. Jak wyjdziesz do tego świata ze swej skorupy to zobaczysz, że wszyscy wszystkim odmawiają, ty sam nawet odmawiasz sobie ciągle kryjąc się za czymś.Dlatego postęp tego świata jest tak powolny a wręcz znikomy. Pozdrawiam

    Ciotka Rozalia 17/12/2009 08:12 Odpowiedz
  • Dopiero teraz jakoś dotarł do mnie sens Bernardowego zdania „Nieprzyzwyczajenie do zależności od innych w ludziach przecież pozostaje, podobnie jak duma.”
    Trudno jest przyjmować pomoc, bo oznacza to przyznanie się do porażki życiowej. Tak jest i tak będzie, niestety.

    Althea 16/12/2009 20:16 Odpowiedz
  • Aha, moje modlitwy są wysłuchiwane :-)

    Tryton 16/12/2009 14:30 Odpowiedz
  • Przecież napisałem o tym Ciociu :-). Przeczytaj moje posty.

    Tryton 16/12/2009 14:29 Odpowiedz
  • Do Trytona. To o co się modlisz jest twoją sprawą i to intymną, ale jak to robisz i czy to jest skuteczne to mógłbyś nam opowiedzieć. Bo posiąść umiejętność skutecznej modlitwy to wielka sprawa.Pozdrawiam

    Ciotka Rozalia 16/12/2009 13:47 Odpowiedz
  • Szanowna Rozalio. Wydaje się, że napisałem bardzo dużo o tym co robić, aby być szczęśliwym człowiekiem. Kto i w jaki sposób z tego skorzysta, to już inny problem. Szczęście jest pojęciem względnym. Dla jednego jest to majętność, dostatek; dla drugiego zdrowie, przyjaźń, miłość. Nistety nie wiem, co tutaj dla dla kogoś jest ważniejsze i nie chcę o tym wiedzieć. Nie wymagaj więc ode mnie, abym zdradzał o co i do kogo się modlę, aby osiągnąć swoje szczęście. Mechanizm opisałem we wcześniejszych postach więc niebardzo rozumiem o co Ci chodzi. Pozdrawiam

    Tryton 16/12/2009 10:18 Odpowiedz
  • Tak to Trytonie już jest póki piszemy to co wiemy, to wszystko jest ok! Ale gdy mamy wiedzieć co napisać to już się zmywamy np. powodów osobistych. Niczego nie robisz w kwestii wykorzystania rzeczonego pierwiastka, bo aby ten pierwiastek muc przyjąć trzeba być otwartym człowiekiem. A nie zamkniętym bo odmawiającym .Ludzie wykorzystujący ten pierwiastek są podobni do Stwórcy i tak jak On dawno dał nam to co potrzebujemy i to darmo a my musimy tylko się nauczyć to przyjmować. Ty nie chcesz dać nic chroniąc się w sferę osobistą. Ten świat dlatego tak wygląda, że potrafimy tylko obiecywać i się chwalić a jak przychodzi do realizacji obietnicy to potrafimy tylko odmawiać zasłaniając się jakąś tajemniczością polegającą na tym że jakbyśmy chcieli to byśmy dali ale nie damy bo nie musimy. Pozdrawiam

    Ciotka Rozalia 16/12/2009 09:44 Odpowiedz
  • Ciociu, a to już jest tak osobista sprawa jak to robię, że raczej nie muszę o tym pisać…

    Tryton 16/12/2009 09:01 Odpowiedz
  • Do Trytona!! Korzystaj z tego pierwiastka podobieństwa do Boga, a wiesz jak?
    Może wiesz jakiej przemiany musisz dokonać, świadom jesteś tego?
    Czy ten problem utopisz w uczonym bełkocie jak twoi poprzednicy czy poznasz w transcendentnej prostocie? Może trochę ludzkiej dyskusji co uciszy zwierzęcą wrzawę goniącą za spektakularyzmem. Pozdrawiam podobno tu nie tabloid.

    Ciotka Rozalia 16/12/2009 07:44 Odpowiedz
  • Kostas – wszystko, co piszesz, to czysta prawda. Tylko że nikt nie twierdzi, że władza w sensie materialnym była dogmatem.Ona była faktem, można powiedzieć, pozadogmatycznym.
    Możemy się przerzucać argumentami definicyjnymi, pisząc też o tym, czym jest Biblia dla katolików. Masz oczywiście rację -jest świadectwem działania Boga wśród ludzi, ale również zestawem prawd i zasad, do których katolik powinien się stosować. Zresztą sam zacytowałeś Biblię powyżej: „my mamy czynić sobie ziemię poddaną”. Co wobec tego miałeś na myśli, jeśli nie podanie nam pewnej zasady postępowania, rozumienia kwestii miejsca człowieka na ziemi? :-)
    Dziś ludzie wysyłają lwią część emerytur na funkcjonowanie pewnego radia. Cóż.
    Zdaje się, że odbiegamy mocno od tematu.
    Komentując jeszcze artykuł – moje zdanie jest takie: pomagajmy innym zawsze, jeśli mamy taką możliwość. A sami bierzmy swój los w nasze ręce, bo mamy taką możliwość.

    Baldur 15/12/2009 16:18 Odpowiedz
  • @Baldur – i znów muszę sprostować ;-)

    Biblia jest wyrocznią tylko dla protestantów (sola scriptura). Dla katolików jest (w wielkim uproszczeniu) świadectwem działania Boga wśród ludzi.
    Nauka Kościoła zawsze obejmowała wyłącznie kwestie wiary i moralności (nie wykluczam oczywiście, że niektórzy mieli inne zdanie). Nigdy władza w zakresie materialnym nie była dogmatem.
    Co nie zmienia faktów, że od początku – już za Apostołów – ludzie dobrowolnie sprzedawali całe swoje mienie i oddawali je do dyspozycji Apostołów (vide choćby „Dzieje Apostolskie”).

    kostas 15/12/2009 15:21 Odpowiedz
  • Skoro zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, to dlaczego nie skorzystać z tchniętego w nas boskiego pierwiastka?

    Tryton 15/12/2009 14:28 Odpowiedz
  • Kostas – Twój cytat dotyczy właśnie ludzkiej podmiotowości. Gdyby wszyscy na przestrzeni wieków tak rozumieli Biblię, władza Kościoła obejmowałaby tylko rząd dusz, jak należy; Kościół nie zajmowałby się wiernymi w aspekcie materialnym.
    A dla katolików rolę przeznaczenia wypełnia boski plan. Oczywiście my, katolicy, nie wierzymy w przeznaczenie :-)
    Na szczęście jest mnóstwo ludzi, którzy postępują zgodnie z sekretem nie dla wypełniania wymogów jakiejś ideologii, lecz z powodu posiadania właściwych, pozytywnych cech charakteru.

    Baldur 15/12/2009 14:11 Odpowiedz
  • @Baldur masz pewnie na myśli biskupa protestanckiego ;-)
    Bo katolikowi nie przystoi wierzyć w przeznaczenie – my mamy czynić sobie ziemię poddaną!

    kostas 15/12/2009 13:31 Odpowiedz
  • Z dwóch wspominanych propozycji credo zdecydowanie bardziej odpowiada mi credo „sekreciarskie”.
    Kiedy słyszę „nikt ci nie obiecywał szczęścia, synu”, słyszę: człowiek jest stworzony, aby nie oczekiwać zbyt wiele, bo to Bóg zdecyduje, czy osiągnę sukces, czy spełnię się rodzinnie i zawodowo, czy bedę jeździł Maybachem, czy zdezelowaną Favoritką. Słyszę: nie podnoś głowy zbyt wysoko, żeby ci się w niej nie przewróciło. Jesteś biedny, masz marzenia – lepiej, żebyś uważał je za niedoścignione. Takie tam średniowieczne pojmowanie roli maluczkich, którymi łatwiej władać, kiedy nie zdają sobie sprawy z własnej wartości. Co ciekawe, cytowany wyżej tekst wygłasza biskup.
    Dla mnie ciekawiej brzmi przysłowie „każdy jest kowalem swojego losu”, rozumiane w kontekście „Sekretu”. Myślenie pozytywne naprawdę daje dobre skutki. Pozdrowienia dla Trytona.
    A tak zupełnie na marginesie – czy uważasz Bnautko, że my, mężczyźni nie powinniśmy poruszać takich tematów, jak ten zaproponowany przez Bernarda? Powtarzam się, ale czasem mi się wydaje, że to niektóre kobiety mają zbyt dużo męskich cech. Aż się boję mysleć, co im wtedy wyrasta.

    Baldur 15/12/2009 12:48 Odpowiedz
  • OT i dyskusja tak zaplątana i chaotyczna świadcząca, że nie znacie prawdziwego znaczenia słów które używacie, bo nie odnosicie ich do natury ludzkiej.
    Bo cuda nie są niezgodne z naturą, tą ludzką też,ale z tym co o tej naturze wiemy .
    A z tej dyskusji widać że bardzo mało wiecie a przynajmniej to co wiecie nie potraficie poskładać w całość, by być pewnym tego co mówicie.
    Bo mądry wie co mówi a ten drugi mówi co wie. Choć wielu mistyków o tych sprawach pisało i mówiło od tysięcy lat a wy bezsensownie posługujecie się bez ładu i składu sloganami z literatury tych co na waszej naiwności chcieli zarobić. Pozdrawiam

    Ciotka Rozalia 15/12/2009 12:39 Odpowiedz
  • Czy aby nie nazbyt upraszczasz Bernardzie?. Serial jest karykaturą społeczeństwa,satyrą na stosunki panujące w Ameryce.Wbrew temu co stara się udowodnić Grażyna, nie jesteśmy narodem składającym się wyłącznie z kobiet o mentalności galerianek i blachar o umysłowości porównywalnej pod względem ilości zwojow mózgowych z kurą domową ( Gallus gallus domesticus)Uproszczenia i skróty mysłowe ,parodia- bywaja zabawne i nośne ale nie są reprezentatywne dla populacji.
    Powodzenie lub niepowodzenie ,życiowe wpisane jest w naturę człowieka od poczatków ludzkości ,a z nią – trudno jest walczyć. Powodzenie zyciowe gwarantuje lepsze warunki życia ,lepsze pozywienie, dostęp do wiekszej ilości samic, a nawet władzę i mozliwość decydowania o losie innych ludzi.Pozwala nawet na posiadanie iluzji dobrego samopoczucia zwanego szczęściem lub zaspokajania własnej próżnosci:-)
    Jakie byłoby nasze życie bez współzawodnictwa mierzonego w pieniądzu?
    W tym miejscu zaczynamy ocierać się o komunizm :-)
    Opatrzność bywa przewrotna w rozdawaniu Talentów- ktoś dostaje Piękny Umysł ,inny kształtne pośladki służące jako szczeble drabiny…
    I wszyscy muszą sobie jakoś radzić :-)

    Julian 15/12/2009 10:54 Odpowiedz
  • Przy okazji zapraszam dziś (wtorek) na 19:15 do Pub Orange na spotkanie z Wojciechem Sumlińskim – autorem i dziennikarzem śledczym specjalizującym się w nielegalnych działaniach Służb. Można będzie nabyć m.in. Jego książkę o nieznanych kulisach śmierci księdza Popiełuszki.

    kostas 15/12/2009 10:22 Odpowiedz
  • Pasuje tu pewna anegdota…
    Znany profesor rozpoczął swój wykład trzymając w ręku studolarowy banknot. Zapytał: „Kto z Was chciałby dostać ten banknot?”. Wszyscy podnieśli ręce. Wtedy zgniótł banknot w ręku i zapytał: „A teraz kto chciałby go dostać?”. I znów podniosły się wszystkie ręce. Wówczas zrzucił banknot na podłogę, podeptał, zgniótł i ponowił to samo pytanie. Ręce pozostały wzniesione. Na to rzekł: „Nieważne co zrobię z tym banknotem, zawsze będziecie go chcieli. Bo on nie traci swojej wartości. To samo jest z nami… Bywa że w naszym życiu jesteśmy deptani, gniecenie, czujemy się kompletnie bez wartości… Ale to nieważne, bo nigdy nie tracimy naszej wartości. Brudni czy czyści, zgnieceni czy cali, wysocy czy niscy, grubi czy chudzi – wszystko jest nieważne. Nie wpływa to w żaden sposób na naszą wartość!

    Ceną naszego życia nie jest to jak wyglądamy, ale co zrobiliśmy i co wiemy!

    kostas 15/12/2009 10:16 Odpowiedz
  • Kminku, rzeczywiście nie dodałem, że swojego szczęścia nie zbudujemy na nieszczęściu drugiego człowieka, bo to wydało mi się oczywiste i jak najbardziej logiczne. Dlaczego uważasz, że to sekciarskie credo? czym się różni noworodek od noworodka? Oczywiście, po urodzeniu naszą przyszłość w pewnym stopniu determinuje środowisko i miejsce w jakim się urodziliśmy, ale nadchodzi czas kiedy możemy wziąć sój los w swoje ręce. To, że rodzimy się w biedzie jest winą wcześniejszych pokoleń i wcześniejszych. Gdyby stosowali się do opisanej przeze mnie zasady byliby szczęśliwi. Wiem, że brzmi to dziwnie i nierealnie, ale to wina zrogowaciałego umysłu. Chcesz zmienić świat, zmień siebie :-)

    Tryton 15/12/2009 09:48 Odpowiedz
  • @Tryton – „Każdy człowiek został stworzony po to, aby być szczęśliwym”. Przepraszam – co to za credo? Co to za sekciarskie wyznanie?
    Co to w ogóle jest szczęście? Na przykład realizacja marzeń złodzieja o trwale bezkarnych kradzieżach, bądź erotomana o nieustających, zaspokojeniach seksualnych?
    Narkomana o kolejnum haju, czy kukuryny zakupie o białych kozaków?
    Bo według tego cytatu – mogły by to być definicje człowieczeństwa.
    „Nikt Ci nie obiecywał szczęścia, synu” – tak powiedział biskup zagubionemu Guido w 8 i 1/2 Felliniego, gdy ten się żalił, że jest nieszczęśliwy.
    I to powinno być credo mądrego człowieka: Nikt Ci szczęścia nie obiecywał.

    kminek 15/12/2009 09:29 Odpowiedz
  • Bieda istnienije, bo sami ją wymyśliliśmy i sami ją kreujemy. Paradoksalnie im bardziej walczymy z jakimś złym zjawiskiem to tym bardziej przybiera ona na sile. Każdy człowiek został stworzony po to, aby być szczęśliwym. Jesteśmy tym kim myślilmy, że jesteśmy. Pesymista będzie miał pecha, a optymista będzie szczęściarzem. Nasza podświadomość wykonuje wszystkie nasze polecenia pochodzące ze świadomej jaźni. Ona (podświadomość) nie rozróżnia dobra i zła. Po prostu wykonuje jak zaprogramowany robot. Jeśli zaczniesz sobie coś wyobrażać i mocno w to wierzyć, ba wyobrażać sobie, że tak jest – to tak właśnie Ci się stanie. Mówili o tym wszyscy wielcy prorocy włącznie z Jezusem Chrystusem. Jeśli wysyłasz komunikaty: nie umiem, nie potrafię, nie dam rady, wszystko źle, nie mam siły, mam pecha, jestem biedny, nie stać mnie…. to tak Ci się stanie. Nie dopuszczaj nigdy negatywnych myśli! Myśl zupełnie odwrotnie i uwierz w to nawet jeśli tak nie jest to nie myśl o tym. Przy tym bądź dobry, uśmiechnięty i łaskawy. To zjawisko nazywa się efektem przyciągania. Kto go zgłębi będzie szczęśliwym człowiekiem. Będzie mistrzem.
    Ps. Polecam wszystkim film „Sekret” http://pl.wikipedia.org/wiki/Sekret_(film_2006)

    Tryton 15/12/2009 09:07 Odpowiedz
  • Tak bogactwo i bieda te dwa krańce naszego bytu materialnego tak nas przykuwają do rzeczywistości ze kompletnie zapominamy o naszym życiu duchowym, które przypomina o swoim istnieniu poprzez uczucia co się na powierzchnię rozlewając nie dają spokoju.
    Aż sprawa tej stówki którą mamy wydać lub nie ubiera się w niewidzialny strój skrupułów a wtedy król jest nagi i znów skrepowanie. A kiedy uwolnicie swoje dusze i staniecie się prawdziwie kreatywni a skrupuły nie będą już uczuciem tylko problemem do rozwiązania w jednej sekundzie.Pozdrawiam

    Ciotka Rozalia 15/12/2009 07:41 Odpowiedz
  • @bnautka
    Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi z tymi hormonami żeńskimi. Że co? Że facet ma być twardy? Że nie ma prawa pokazywać uczuć? Że poruszenie nie może być jego udziałem?
    Gó…o – za przeproszeniem – prawda.

    Althea 15/12/2009 06:23 Odpowiedz
  • Rzeczywiście, nie jesteśmy gotowi na biedę. Trudno pomagać. Bo sami mamy mało, bo czas niesprzyjający, bo dzieci, bo dom, bo kredyt… Potrafimy znaleźć tysiace argumentów. Ale jakoś inaczej to wygląda w czasie okołoświatecznym. Nie wiem czemu. Najlepszym przykładem jest hipermarketowe zbieranie żywności, czy wigilijny blok reklamowy.
    Ale przecież Polacy umieją pomagać. Nie jesteśmy zamknięci na cudze nieszczęście.
    Może tylko brakuje nam czasu, aby się pochylić i pomyśleć, że inni mają gorzej.
    PS. Może niezbyt składnie, ale pora bardzo wczesna. Efektywnego dnia wszystkim życzę.

    Althea 15/12/2009 05:57 Odpowiedz
  • Bernard, to Ty?
    Martwię się. Odstaw żeńskie hormony, bo Ci cycki wyrosną…
    A wtedy ktoś może Ci zarzucić „To taka z Ciebie ekscelencja?! To nas tu o mało nie wykastrowały, a ty cycki sobie będziesz, cyganie, przyprawiał!”
    Wesołych cyc…świąt :)

    bnautka 15/12/2009 00:29 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish