bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Suspens szlag trafił

Żmija

Człowiek tak na coś czeka, zaraz się wydarzy, już sobie prawie człowiek popuścił, już prawie tuż, tuż, już się dziać zacznie, a tu dupa.

Afganistan. Od wieków wojenna arena. Afganistan chciały zagarnąć różne plemiona, Anglicy, Rosjanie, teraz w szale czynienia dobra i wyzwalania, za wolność naszą i waszą – zjednoczone siły militarne. A to wielka lipa, ten międzynarodowy humanitaryzm i filantropia. Afgańska ziemia kryje rzadko spotykane na świecie złoża drogocennych kamieni, minerałów, ropy naftowej i wszelkiego dóbr. I o to toczy się walka od wieków.

Ale wszystkiego pilnuje złota żmija o żółtych oczach siedząca na kupie skarbów. Co rusz wpada jej w żółte oko jakiś okupacyjny wojak. Wpada i przepada. I o tym właśnie jest Żmija.


Czytam głównie w kiblu, bo tam najlepsze światło. Być może niewygodna po kilku spędzonych na lekturze godzinach pozycja ogranicza zdolność percepcji, ale nie. Inne książki Sapkowskiego też czytałam w toalecie, bo jakoś tak się składało, że gdzie bym nie mieszkała, światło tam zawsze najlepsze było. I te książki podobały mi się niezmiernie. To rarytasy.

Oczywiście to subiektywna opinia, ale humor Sapkowskiego sprawia, że nie raz i nie dwa zdarzało mi się popłakać ze śmiechu. Żmija ma klimat. Się czeka na coś, co znając Sapkowskiego powinno się w akcji wydarzyć, ale się nie wydarza. Od początku akcja wlecze się, ale klimat jest. I wlecze się, a że książeczka niezbyt jest gruba, wlecze się aż za jej połowę, przy zachowaniu klimatu tajemniczości. A po połowie, nagle przyspiesza, jakby sam autor miał dosyć tego rozwlekania, postanowił skończyć pisać, bo mu się już odechciało, albo do głowy przyszedł inny pomysł.

Tak robią doceniani finansowo pisarze w Stanach. Tacy z nagrodami literackimi i recenzjami różnych takich z Times’a. Wydawnictwo zamawia książkę. Umawiają się na określoną liczbę stron. Autor dostaje dwa miliony baksów zaliczki. I pisze. W połowie stwierdza, że do wypełnienia zobowiązania wystarczy zapisać jeszcze 50 kartek i dość. Wałkowana przez rozdziały tajemnicza zagadka rozwiązuje się w trzy strony. Suspens szlag trafił.
Po lekturze czuję się rozczarowana, bo było mi dane poznać lepszego Sapkowskiego. Moim zdaniem zaliczył zjazd formy. Wszystko mija, nawet najdłuższa Żmija. Chociaż klimat był.

Żelazny Karzeł Wasyl

———————————————————————–

„Żmija”, Andrzej Sapkowski, SuperNOWA , Październik 2009
Exit mobile version