bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Miasto monitorowane. Obywatel walony.

16 czujnych jak surykatki kamer, działających przez całą dobę strzeże bezpieczeństwa bolesławieckich obywateli.

Gdybyście nie wiedzieli – to wyjechać możecie poza granice miasta i gdy będziecie wracać – sobie przeczytacie, że miasto jest monitorowane.

Tajna mapa niebezpieczeństw

– Kamery są rozmieszczone według mapki, która zobrazowała najbardziej niebezpieczne miejsca w mieście – mówiła rok temu Agnieszka Gergont, rzecznik prasowy Urzędu Miasta, zaś Emil Zając dowódca Komstrażmieju dodawał: Przestępcy, którzy myślą, że kamery to tylko atrapa, są w wielkim błędzie.

Ile kosztowało podatników zamontowanie 16 czujnych kamer? – nie do końca wiem, ale że trochę się zajmuję różnymi technicznymi gadgetami, wyobrażam sobie, że musiało to się zamknąć w kwocie nieco wyższej niż zakup kopy jaj na Wesołej. Podobnie zresztą, jak roczne utrzymanie straży miejskiej, z której pożytek jest dla mnie osobiście jedynie taki, że czasami oglądam się za tą postawną blond strażniczką i generalnie poprawia mi to w ciągu dnia humor na parę kwadransów.

Pamiętam, że ta straż miejska była jakąś idee fixe różnych samorządowych figur i tak długo im się ręce trzęsły i poty nachodziły nad ranem, aż wreszcie ją powołali. I teraz są już spokojniejsi. Za te drobne paręset tysięcy złotówek rocznie z portfeli podatników.

Chcemy Wspierać Doskonałą Prewencję

Jako, że pan premier były, Schetyna, wydrukować zdążył za swych światłych rządów w MSWiA coś koło pół miliona bloczków mandatowych (zwanych popularnie schetoczkami), a budżet państwa pod przewodnictwem Partii Najlepszej z Najlepszych rozłazi się w szwach, a właściwie to zieje już czarną dziurą, policja rzuciła się do działania.

Przy ulicy słynnego bolesławianina Kosiby zastawiono zmyślną pułapkę i natrzepano ponoć 160 mandatów karnych kredytowych, w skrócie MKK. Wiem, gdyż na mandat załapał się kolega mój Tangens, który właśnie nieco rozedrgany wracał z górki po negocjacjach z lakiernikiem. Lakiernik zaproponował mu 400 złotych za przygotowany i pomalowany element karoseryjny. Tangens elementy ma do pomalowania 4. Niestety nie miał autocasco, bo auto miało 11 lat i…cóż za niefart, pożyczył je od siostry z Wrocławia. Zapłaci więc 1600 złotych.

Ach! Zapomniałbym! Auto siostry Tangensa stało na monitorowanym przez czujne oko kamery parkingu przy ul. Jana Pawła II, gdzie to kilka dni temu zdemolowano za pomocą ostrych narzędzi około 50 zaparkowanych samochodów, rysując je ze wszystkich stron do żywej blachy, a tydzień czy dwa temu gwizdnięto tam kobitce jakieś autko spod warzywniaka, ponoć w biały dzień.

Tak więc, do 1600 zł za malowanie pojazdu, ziomek dorzuci 200 na konto Urzędu Wojewódzkiego.

I jak tu ma być kryzys – jeśli w sensowny sposób stymuluje się ruch pieniądza w krajowym obiegu.

W różnych przecież branżach, bo miasto monitorowane, jak to nowoczesne miasta, ma sporo do zaoferowania.

Stymulacja podstawą popędu gospodarczo – społecznego

Zakłady ceramiczne, aby nie poczuły zabójczego żądła dekoniunktury, mogły sobie np. wyprodukować po raz kolejny wielkie garnki zdobiące malutkie bolesławieckie ronda. Tam też nie sięgnęło czujne i baczne oko kamery, gdy bardzo skrupulatnie  za pomocą łomów zamieniono owe ozdoby w kupę skorup.

Tak mi się jakoś natychmiast skojarzyło, że można by te skorupy wykorzystać w piękny starożytny sposób urządzając w rynku ostracyzm. Nikt o tym jak zwykle nie pomyślał, a okazja była przecież pyszna.

Jakiś miesiąc temu, gdy odwożony byłem przez kolegę wieczorową porą (około 22.00) do domu z okolic Carrefoura w kierunku centrum przez ul. Gdańską, zostaliśmy zatrzymani przez patrol prewencji policyjnej, która poddała nas drobiazgowej kontroli, wraz z przeglądaniem schowków w samochodzie i wywalaniem kieszeni na lewą stronę, dmuchaniem balonów, pobieraniem krwi, testem na zabarwienie lakmusu i reakcję na  wodę święconą. Gdyby nie to, że  będąc w Warszawie na Różycu zakupiłem profilaktycznie fałszywą legitymację partyjną Platformy Obywatelskiej, to – wierzcie mi – sam nie wiem,  jak by się to skończyło.

Tak w ogóle pochlebia mi to, bo mam lat 40, a wiem że tak traktują tylko małolatów. Widać  muszę trzymać się całkiem nieźle, bo przetrzepano mnie w ten sposób już 2. raz w tym roku. Poprzednio – gonili mnie spod Tesco, gdzie kupowałem mleko i płatki kukurydziane – aż na Spokojną. Wtedy sprawdzono również, poza tradycyjnym wywalaniem kieszeni i dokumentów z portfela, legalność mojego telefonu komórkowego, a także porównano ilość pieniędzy w portmonetce z ostatnim zeznaniem miesięcznym PIT. Na koniec zapytali, kim jest dla mnie kobieta, z którą jadę, ale zmylił ich nieco moherowy beret mojego dziadka, którym standardowo zasłaniam, przed bystrym wzrokiem postępowej młodzieży, CB-radio na parkingach i odpuścili.

Ach! I znów zapomniałbym o czymś tak a propos ul. Gdańskiej. Wybudowano tam tuż przy skrzyżowaniu z Garncarską dwie nowe kamienice. Jakiś czas temu ktoś kompletnie zdemolował nowiutkie elewacje tych budynków, obrzucając je jajami, czy innym świństwem. Sądzę, że właściciele będą musieli sporo zapłacić za to, aby te nowe budynki znów wyglądały jak nowe.

Zapewne kamienice te, jak i cała Gdańska, nie są naniesione na specjalną tajną mapkę UM, bo w końcu w te okolice prewencja udaje się nie częściej niż 28 razy w tygodniu, nie licząc sobót imperialnych.

Z pewnością, gdy właściciele będą załatwiać sprawy remontu – sprawna policja złapie ich na przekroczeniu prędkości o 15 km/h, lub może straż miejska na niewłaściwym parkowaniu.

Nie liczcie w każdym razie na to, że któraś z czujnych kamer – na które łożycie jako podatnicy –  zobaczy cokolwiek bardziej ciekawego, niż to, że małolaty na rynku obciągają alpagę.

Ale ducha nie gaście! Najważniejsze, że się kręci! Z VAT-u za malowanie waszych bryk, chronionych bacznie przez  oczy 16 bolesławieckich kamer, uzbiera się pewnie tyle, że postawią niedługo na wlotówach ze dwie nowiutkie skrzynie na fotoradary!

A na koniec anegdota lokalna, którą – możecie wierzyć lub nie – usłyszałem przez uchylone okno. Ponoć glinolud się z preziem dogadali, że jak już zamiast jedynie malować pasy na dziurach i trawę na trawnikach, wyremontują porządnie ul. Asnyka, to rada miasta podejmie uchwałę o zmianie jej nazwy. Na Via Romana.

P. S. Znalazłem w prasie: utrzymanie i obsługa monitoringu w Bolesławcu to koszt 7-8 tysięcy złotych miesięcznie.

Exit mobile version