Dziękuję za komplement. Muszę być otwarta, bo taki powinien być współczesny nauczyciel. A obalanie mitów mam we krwi:)) Dzieciaki to lubią, bardziej sznaują twórcę, z którym mogą się utożsamić, np…. Baczyński? Pozdrawiam
Będąc zazwyczaj szczerym, muszę Tobie coś zdradzić. Podświadomie spodziewałem się zrugania, pogrążającego moje przemyślenia w szambie, które starając się łagodnie osuszać poprzez kręcenie w nim kijem, sprowadziłabyś mnie na poziom średni. Ale tak się nie stało, co tylko świadczy o wielkości otwarcia Twojego umysłu. – Rzecz niezwykle niespotykana u pedagogów…zastanawiam się, – kim mógłbym dzisiaj być, gdyby dano mi możliwość obcowania z takimi ludźmi w szkole : ) Wielki ukłon w Twoim kierunku.
PS Słowackiego uwielbiłem bardzo potem, kiedy mnie o nim uczono. Coś w tym jednak jest, że młodzież częściej się buntuje przeciw megalomanii, a rzadziej prostocie. Do wszystkiego można, jak i należy dorastać. – To także część składowa wolnej woli :)
PS 2 Adam Mickiewicz, to gigaloman był. A wszystko wbrew pozorom : )
@romantique Rzeczywiście, masz rację. Ja nie uważam wcale, że „Słowacki wielkim poetą był”. Odbrązawiam na lekcjach zawsze – łatwiej dzieciakom zrozumieć. A tak a’propos „Dziadów”, śmiałam się tylko do łez, kiedy jeden z uczniów zapytał mnie, czy Mickiewicz się napalił jak to pisał? Bo on ma podobne wizje po maryśce.
…rzeczeni przedstawiciele tego nurtu, z jednym takim na czele, prowadzili skuteczną krucjatę intelektualną, której skutki, są, no raczej opłakane. Co nam zostało? – dzieła literacko niedoścignione dla innych narodów Co straciliśmy? na zawsze straciliśmy dorobek naszych pradziadów – Słowian. Jak to zrobiono? – te wszystkie legendy, baśnie czy mity, wyprowadzono z jaźni przodków, gdzie żyły przekazywane ustnie z pokoleń i zamknięto je w książkach…na zawsze :( dzisiaj Wilcy to pozbawione szacunku i cech ludzkich zwierzęta – wilki
teraz jakiś przykład / szkole się uczy, że: „Dziady” są wielką rozprawą o los skazanego przez zaborców na zagładę Narodu” – dopowiadam: i ostateczną rozprawą z dorobkiem cywilizacji słowiańskiej, na rzecz kultury chrześcijańskiej, której jestem pozbawionym 'źródła’ uczestnikiem.
@romantique Ależ nie zgadzam się z Tobą! To przecież „przedstawiciele nurtu reprezentującego twój nick” wprowadzili ponownie do literatury mity, legendy, itd. Skąd ballady? Ano właśnie z legend. Ojoj, jaki belferski ton mi się włączył:) Przepraszam;)
Pozory prowadzą na manowce. Wszyscy bez wyjątku, przedstawiciele nurtu reprezentującego mój nick, byli i są nadal odpowiedzialni za uśmiercenie mitów, wierzeń, baśni oraz bajek. A to wszystko, wbrew pozorom. ; )
Będę się upierał przy swoim: Ptactwo, wyraźnie symbolizuje grypę H5N1 Te dwa szczepy – H5 i H7, gdzie ten z lewej zdradza oznaki pandemiczne, wpatrują się w studnię, która jest alegorią zarazy, zananą nam z odkryć Johna Snowa. Naturalnym następstwem niewypału, jakim okazała się ptasia grypa, ze studni powinna wyjść postać symbolizująca odmianę nowej, świńskiej grypy. Weryfikacja autora wskazana : )
To ja zazdroszczę Tobie! Tego, że potrafisz rysować tak, aby być inspiracją dla kogoś:) P.S. Następne? Nie wiem. Zależy od okoliczności – tych i innych. Pozdrawiam jesiennie
Tu nie są najważniejsze ptaszki, tylko studnia ! „Każdy może znalezc swoją studnię na pustyni „, tajemnicą pustyni są właśnie studnie, zwłaszcza te bez dna ! Czasem trzeba się przechylić i spojrzeć w dół, by w tej głębokiej studni zobaczyć siebie! Pozdrawiam ciepło :-)
Stara kobieta pochyliła się nad studnią. Jej zmęczone ręce i wyblakłe od słońca włosy przypominały gałęzie drzewa. Chciała się napić. Pragnienie wypalało w jej wnętrznościach wielka dziurę. Noc już dawno przykryła swoim miłosiernym płaszczem miasteczko. Dziwne miasteczko. Kamienne domki miały kolor piasku. W oknach nie było żadnej pelargonii. Zza brudnych szyb nie wyglądały dziecięce buzie. Przyczyna była prosta: w miasteczku już od dawna nie rodziły się dzieci. A jeśli się rodziły, to matki skrupulatnie chowały je w piwnicach, spiżarniach pod podłogą czy w maleńkich komórkach na tyłach domów. Znały zasady: Pan żywił się młodym mięsem, więc porywał niemowlęta, jeśli tylko On, lub jeden z jego strażników, usłyszał płacz. W miasteczku panowała więc złowroga cisza. Mieszkańcom dokuczał jeszcze jeden aspekt życia – brakowało wody. Jedyna studnia pilnowana była w dzień i w nocy przez straszliwe ptaszyska, straż przyboczną Pana. Miały one postać niemal ludzką, wyposażone jednak były w mocne dzioby i baczny wzrok, który nie pozwalał nikomu przemknąć się i ukraść odrobiny wody. Nie byli okrutni. Przecież wydzielali napój. Od wschodu słońca przez godzinę każdy mógł przyjść i napić się. A że nie wszyscy zdążyli? To już nie ich zmartwienie. Strażnicy mieli jedną słabość: z każdej spędzonej przy studni godziny kradli minutę na sen. Nie wiadomo nawet, czy był to sen. Stali po prostu z zamkniętymi oczyma pełną minutę. Wykorzystując tę minutę, stara kobieta, pochylona w niemym zachwycie nad studnią, tak pełną życiodajnego napoju, tak bliską, opuściła ręce, by wyciągnąć wiadro. W tej chwili czas snu strażników się skończył. Ludzie podglądający scenę z okien swoich domów usłyszeli jedynie syk strażnika w masce i głuchy odgłos ciała upadającego na ziemię z ubitej gliny. Strażnicy uśmiechnęli się do siebie. Jeszcze nikomu nie udało się ukraść ani kropli. Matka Natura mądrze ich obdarowała.
Do,,Ptaszków”ośmielę się napisać tak: Spójrzmy prawdzie w oczy, nie bądźmy obłudni, jaka studnia by nie była wiadro w niej zadudni. Po owym dudnieniu trafia mi do ucha: Jak się komu chce pić, to wiadra nie słucha!
Portal Bobrzanie.pl wykorzystuje tzw. ciasteczka, aby dostarczać możliwie najlepsze usługi. Przetwarzamy także - zgodnie z RODO - dane osobowe użytkowników. Aby poznać szczegóły (admnistratora danych, cele przetwarzania oraz Twoje prawa) zapoznaj się z nasza polityką prywatności.ZgodaNie wyrażam zgodyWięcej: Polityka prywatności bobrzanie.pl
Dziękuję za komplement.
Muszę być otwarta, bo taki powinien być współczesny nauczyciel.
A obalanie mitów mam we krwi:)) Dzieciaki to lubią, bardziej sznaują twórcę, z którym mogą się utożsamić, np…. Baczyński?
Pozdrawiam
Będąc zazwyczaj szczerym, muszę Tobie coś zdradzić. Podświadomie spodziewałem się zrugania, pogrążającego moje przemyślenia w szambie, które starając się łagodnie osuszać poprzez kręcenie w nim kijem, sprowadziłabyś mnie na poziom średni. Ale tak się nie stało, co tylko świadczy o wielkości otwarcia Twojego umysłu. – Rzecz niezwykle niespotykana u pedagogów…zastanawiam się, – kim mógłbym dzisiaj być, gdyby dano mi możliwość obcowania z takimi ludźmi w szkole : )
Wielki ukłon w Twoim kierunku.
PS
Słowackiego uwielbiłem bardzo potem, kiedy mnie o nim uczono. Coś w tym jednak jest, że młodzież częściej się buntuje przeciw megalomanii, a rzadziej prostocie. Do wszystkiego można, jak i należy dorastać. – To także część składowa wolnej woli :)
PS 2
Adam Mickiewicz, to gigaloman był. A wszystko wbrew pozorom : )
@romantique
Rzeczywiście, masz rację. Ja nie uważam wcale, że „Słowacki wielkim poetą był”. Odbrązawiam na lekcjach zawsze – łatwiej dzieciakom zrozumieć.
A tak a’propos „Dziadów”, śmiałam się tylko do łez, kiedy jeden z uczniów zapytał mnie, czy Mickiewicz się napalił jak to pisał? Bo on ma podobne wizje po maryśce.
Pozdrawiam
…rzeczeni przedstawiciele tego nurtu, z jednym takim na czele,
prowadzili skuteczną krucjatę intelektualną, której skutki, są, no raczej opłakane.
Co nam zostało?
– dzieła literacko niedoścignione dla innych narodów
Co straciliśmy?
na zawsze straciliśmy dorobek naszych pradziadów – Słowian.
Jak to zrobiono?
– te wszystkie legendy, baśnie czy mity, wyprowadzono z jaźni przodków, gdzie żyły
przekazywane ustnie z pokoleń i zamknięto je w książkach…na zawsze :( dzisiaj
Wilcy to pozbawione szacunku i cech ludzkich zwierzęta – wilki
teraz jakiś przykład / szkole się uczy, że:
„Dziady” są wielką rozprawą o los skazanego przez zaborców na zagładę Narodu” –
dopowiadam: i ostateczną rozprawą z dorobkiem cywilizacji słowiańskiej, na rzecz
kultury chrześcijańskiej, której jestem pozbawionym 'źródła’ uczestnikiem.
PS
się z tego wątku straszny off top zrobił :)
@romantique
Ależ nie zgadzam się z Tobą! To przecież „przedstawiciele nurtu reprezentującego twój nick” wprowadzili ponownie do literatury mity, legendy, itd. Skąd ballady? Ano właśnie z legend.
Ojoj, jaki belferski ton mi się włączył:) Przepraszam;)
Pozory prowadzą na manowce.
Wszyscy bez wyjątku, przedstawiciele nurtu reprezentującego mój nick, byli i są nadal odpowiedzialni za uśmiercenie mitów, wierzeń, baśni oraz bajek. A to wszystko, wbrew pozorom. ; )
Na przekór nickowi bardzo pragmatyczny jesteś, romantique:)
Będę się upierał przy swoim:
Ptactwo, wyraźnie symbolizuje grypę H5N1
Te dwa szczepy – H5 i H7, gdzie ten z lewej zdradza oznaki pandemiczne, wpatrują się w studnię, która jest alegorią zarazy, zananą nam z odkryć Johna Snowa.
Naturalnym następstwem niewypału, jakim okazała się ptasia grypa, ze studni powinna wyjść postać symbolizująca odmianę nowej, świńskiej grypy.
Weryfikacja autora wskazana : )
A dzieciom dałam Ptaszki i Pisofszita na razie. Zobaczymy, co będzie. Optymistyczne jest to, że usłyszałam „Nareszcie nie charakterystyka”:))
To ja zazdroszczę Tobie! Tego, że potrafisz rysować tak, aby być inspiracją dla kogoś:)
P.S. Następne? Nie wiem. Zależy od okoliczności – tych i innych.
Pozdrawiam jesiennie
Althea
Zazdroszczę talentu i swobody pisarskiej!
Ps. Nastepne będzie weselsze?
Bo to z „Małego księcia” ! :-) Dobrej nocy :-)
Nie wiem dlaczego, ale skojarzyło mi się z „Małym Księciem” to, co napisałaś, Lolka:)
Tu nie są najważniejsze ptaszki, tylko studnia ! „Każdy może znalezc swoją studnię na pustyni „, tajemnicą pustyni są właśnie studnie, zwłaszcza te bez dna ! Czasem trzeba się przechylić i spojrzeć w dół, by w tej głębokiej studni zobaczyć siebie! Pozdrawiam ciepło :-)
Stara kobieta pochyliła się nad studnią. Jej zmęczone ręce i wyblakłe od słońca włosy przypominały gałęzie drzewa. Chciała się napić. Pragnienie wypalało w jej wnętrznościach wielka dziurę.
Noc już dawno przykryła swoim miłosiernym płaszczem miasteczko.
Dziwne miasteczko.
Kamienne domki miały kolor piasku. W oknach nie było żadnej pelargonii. Zza brudnych szyb nie wyglądały dziecięce buzie. Przyczyna była prosta: w miasteczku już od dawna nie rodziły się dzieci. A jeśli się rodziły, to matki skrupulatnie chowały je w piwnicach, spiżarniach pod podłogą czy w maleńkich komórkach na tyłach domów. Znały zasady: Pan żywił się młodym mięsem, więc porywał niemowlęta, jeśli tylko On, lub jeden z jego strażników, usłyszał płacz.
W miasteczku panowała więc złowroga cisza.
Mieszkańcom dokuczał jeszcze jeden aspekt życia – brakowało wody. Jedyna studnia pilnowana była w dzień i w nocy przez straszliwe ptaszyska, straż przyboczną Pana. Miały one postać niemal ludzką, wyposażone jednak były w mocne dzioby i baczny wzrok, który nie pozwalał nikomu przemknąć się i ukraść odrobiny wody. Nie byli okrutni. Przecież wydzielali napój. Od wschodu słońca przez godzinę każdy mógł przyjść i napić się. A że nie wszyscy zdążyli? To już nie ich zmartwienie.
Strażnicy mieli jedną słabość: z każdej spędzonej przy studni godziny kradli minutę na sen. Nie wiadomo nawet, czy był to sen. Stali po prostu z zamkniętymi oczyma pełną minutę.
Wykorzystując tę minutę, stara kobieta, pochylona w niemym zachwycie nad studnią, tak pełną życiodajnego napoju, tak bliską, opuściła ręce, by wyciągnąć wiadro.
W tej chwili czas snu strażników się skończył.
Ludzie podglądający scenę z okien swoich domów usłyszeli jedynie syk strażnika w masce i głuchy odgłos ciała upadającego na ziemię z ubitej gliny.
Strażnicy uśmiechnęli się do siebie. Jeszcze nikomu nie udało się ukraść ani kropli.
Matka Natura mądrze ich obdarowała.
To już gdzieś było. Jak się skupię kiedyś, to wymyślę gdzie to widziałem. Teraz mi się zwyczajnie nie chce :)
Jak by nie spojrzeć na to znakomite dzieło digitalpędzla -> są to „wolne” ptaszki ;-)
Kojarzy z grafiką „Potrzebny tytuł”. Może to ta studnia, czy komin? Nie wiem, ale są one dla mnie niepokojące.
Pozdrawiam autora:)
Do,,Ptaszków”ośmielę się napisać tak:
Spójrzmy prawdzie w oczy,
nie bądźmy obłudni,
jaka studnia by nie była
wiadro w niej zadudni.
Po owym dudnieniu
trafia mi do ucha:
Jak się komu chce pić,
to wiadra nie słucha!
Dziwne :)
Dzisiejszy „pędzel” automatycznie kojarzy mi się z wczorajszą „fotografią” :)
P.S.
Pewnie przez ten „dziób” :)
wszystkie prace w dziale digitalpędzel są autorstwa Miłosza Puławskiego
Żadne tam ptaszki,- to Bogowie Edenu!
Patrzą na zatrutą studnię z której wyjdzie czarna zaraza!
PS
Świetne prace. Ale prosiłbym o podpis autora, bo się gubię : )