Na średniowiecznym Śląsku od ok. XIII wieku, egzekwowano kary według prawa niemieckiego, które przeniesiono na te tereny wraz z niemieckim osadnictwem. System ten istniał aż do czasów oświecenia. Jednym z elementów ówczesnego wymiaru sprawiedliwości były szubienice.
tekst: Andrzej Olejniczak
ilustracja: Wikipedia
W Bolesławcu w różnych okresach istniały prawdopodobnie trzy szubienice. Gdzie były zlokalizowane nie jest obecnie pewne. Jedna z nich, drewniana, stała na rynku. Podczas wojny trzydziestoletniej wybudowano drugą, również na rynku, trzecia zaś to budowla murowano-drewniana, która stała na południowy wschód od miasta, nieopodal Stawu Szubienicznego. Nie ma również pewności co do daty powstania pręgierza. Wymienia się go począwszy od XV wieku, lecz częściej występuje w kronikach dopiero w XVI stuleciu.
W kronikach miasta Fryderyka Holsteina z przełomu XVI i XVII wieku, Johanna Bergemanna z 1830 roku i Ewalda Wernickego z lat osiemdziesiątych XIX wieku można przeczytać szereg wzmianek o karach, jakie wykonywano w Bolesławcu. Wśród opisów łagodniejszych, gdy skazanemu obcinano nos, uszy, ręce, zdarzają się wzmianki o karach najwyższych, kiedy za przewinienie sprawca płacił głową. Opisy bywają czasami dosyć szczegółowe. Przykładem może być przedstawienie wydarzenia z 1222 roku, gdy za gwałt na młodej dziewczynie niejaki Hennig Nikel z Osłej pozbawiony został męskości przy pręgierzu, następnie zawleczono go pod szubienicę, gdzie został żywcem spalony1. W 1227 roku przy szubienicy łamano kołem Hansa Beckera z Ocic za zamordowanie sukiennika z Bolesławca Michaela Beyera2. 16 czerwca 1545 roku wykonano wyrok na Mathiasie Ruprechcie, który za uczynienie brzemiennymi dwóch młodych dziewcząt, został przy pręgierzu pozbawiony męskości. Mężczyznę zaprowadzono następnie pod szubienicę, gdzie został ścięty i spalony3. W 1571 roku przy bolesławieckim miejscu straceń została spalona żywcem Catharina Effnert, ponieważ na mękach wyznała, że była czarownicą. Zachodzi prawdopodobieństwo, że kary te wykonywano wówczas jeszcze przy szubienicy na rynku.
Niestety nie jest znana data powstania urządzenia murowanego poza murami miasta, nie można więc stwierdzić, kiedy miejsce wykonywania wyroków przeniesiono na przedmieście. Natomiast bardzo często kaźń rozpoczynano od pręgierza w rynku i następnie prowadzono skazańca na miejsce straceń. Potocznie pręgierz nazywano słupem, przy nim także w centrum ówczesnego Bolesławca wykonywano kary za drobne przestępstwa, było to miejsce gdzie obcinano palce, chłostano, przykuwano przestępców na pośmiewisko, a także w XVIII wieku palono paszkwile.
W tamtych czasach szubienica była miejscem szczególnym, tajemniczym i przeklętym, a zarazem bardzo ważnym dla mieszkańców. Można się o tym przekonać, czytając relację z 6 czerwca 1622 roku. Tego dnia o godzinie szóstej rano, przed gospodą „Pod Złotym Aniołem”, zebrali się przedstawiciele cechów miejskich. Byli tam cieśle, murarze i kamieniarze oraz ich czeladnicy, przedstawiciele innych cechów miejskich, a także członkowie sądów z wsi należących do miasta. Cała grupa około godziny siódmej przemaszerowała pod ratusz. Na czele szli dobosze i trębacze, następnie członkowie cechów miejskich ze swoimi znakami. Spod ratusza, aż pod samą szubienicę pochód poprowadził konno burmistrz Zachariasz Preller4. Na miejscu zebrani utworzyli krąg i wysłuchali przemówienia ojca miasta, który mówił o wadze przedsięwzięcia i konieczności remontu szubienicy. Następnie burmistrz założył rękawice i narzędziem murarskim uderzył trzykrotnie w budowlę, po czym wziął siekierę i również trzykrotnie uderzył nią w stare belki urządzenia. Pozostali uczestnicy pochodu uczynili to samo i rozpoczęli rozbiórkę starej konstrukcji. W tym czasie cieśle i murarze udali się w okolice strzelnicy, do miejsca gdzie rosły dęby, aby wykonać nowe belki. Cały pochód, po rozebraniu starych elementów i oczyszczeniu szubienicy, wkrótce dołączył do rzemieślników. Postawiono namioty i założono obóz. W związku z uroczystością rozdawano na miejscu darmowe piwo dla wszystkich zgromadzonych, fundowane przez władze miasta, zorganizowano także inne rozrywki, np. strzelanie do ptaków. O godzinie 4. po południu, po wykonaniu nowych belek, pochód ruszył ponownie w kierunku szubienicy. Pierwszą belkę ułożył burmistrz, następne zamontowali cieśle, a towarzyszyły im wystrzały z postawionych w pobliżu 3 falkonetów. Po pewnym czasie do pracujących dołączyli ślusarze i kowale, a burmistrz założył pierwszy zawias. Gdy zakończono prace, cały kondukt pomaszerował pod ratusz, gdzie ponownie oddano trzy salwy armatnie. Uroczystości zakończono w gospodzie „Pod Złotym Aniołem”, dokąd zaprosił mężczyzn kapitan straży miejskiej Johann Ender, na drugie w tym dniu darmowe piwo5. Odnowiona bardzo szybko szubienica nadal pełniła swoją rolę. Dodatkowo na rynku 21 lipca 1623 roku postawiono szubienicę przeznaczoną dla żołnierzy, stała ona do 30 marca 1624 roku6.
Ciekawostką jest wykonanie 27 marca 1627 roku przez żołnierzy na bolesławieckim rynku drewnianego osła, typowego narzędzia kar wojskowych, które stosowano w ówczesnych armiach7.
Podczas trwania wojny trzydziestoletniej, wymienia się w mieście kilkakrotnie zastosowanie szubienicy lub jej bliskiego sąsiedztwa do wykonywania wyroków. Z reguły są to kary ścięcia złodziei lub morderców, których szczątki grzebano później w pobliżu. 25 maja 1640 roku Szwedzi stacjonujący w Bolesławcu zbudowali naprzeciw piwnicy ratuszowej nową drewnianą szubienicę, która jak się wydaje miała służyć wojskowemu wymiarowi sprawiedliwości8. Po kilku latach pojawiło się cesarskie zarządzenie (18 sierpnia 1657 roku), mające w zamyśle ograniczenie liczby samobójstw9, odnotowane skrupulatnie w kronikach, stanowiące że ciała samobójców wszelakiego stanu, kat i jego pomocnicy powinni przenosić w dzień i grzebać przy szubienicy.
Przy bolesławieckim miejscu straceń wielokrotnie wykonywano wyroki na wszelkiego rodzaju przestępcach od złodziei, podpalaczy po morderców, gwałcicieli i zboczeńców. Rzadziej wspomniano w kronikach o karze powieszenia, częściej łamano kołem, ścinano, topiono, zwłoki zazwyczaj grzebano w pobliżu szubienicy. Czasami jednak zdarzało się, iż zbiorowisko ludzi przypatrujących się egzekucji było miejscem innego przestępstwa. Tak było w 1682 roku, gdy podczas stracenia mordercy, okradziono wiele osób, lecz czterech złodziei złapano i kilka dni później zostali powieszeni10. W następnym stuleciu (1721 rok) szerokim echem odbiła się egzekucja na osiemnastoletnim chałupniku z Wierzbowej, który, jak wyznał sześciokrotnie współżył, wbrew naturze, z dwoma końmi. Został ścięty mieczem11. Jeden z kronikarzy podaje, że kolejnego remontu szubienicy i pręgierza miejskiego dokonano w 1740 roku, również w świątecznej oprawie. Niestety tym razem nie opisuje dokładnie, jak uroczystość przebiegała12.
Długa historia bolesławieckiej szubienicy zakończyła się 5 marca 1823 roku, gdy budowlę zburzono. Pręgierz miejski został zlikwidowany jeszcze wcześniej, decyzją rady miasta już 2 listopada 1799 roku. Niestety nie zachowały się archiwalia z Bolesławca i dzisiaj na podstawie jedynie źródeł pisanych nie można dokładnie ustalić gdzie znajdowało się miejsce straceń. Dwa widoki miasta z XVIII wieku autorstwa Friedricha B. Wernera nie pokazują przedmieść, natomiast plan Christiana F. von Wrede zdaje się potwierdzać przypuszczalną lokalizację w okolicach dzisiejszego parku pomiędzy ulicami Parkową i Podgórną.
Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że podczas prac archeologicznych uda się odnaleźć to miejsce, tak jak to stało się w Lubaniu. Szubienica lubańska, odkryta przypadkiem, dzięki wysiłkowi wielu osób została dokładnie przebadana przez archeologów i historyków. Efekty badań są zdumiewające i należy mieć nadzieję, że kiedyś także w Bolesławcu przypadkiem odkryte zostaną relikty głównego urządzenia dawnego prawa w mieście.
—————————————————————————
Powyższy tekst był opublikowany w biuletynie „Pomniki Dawnego Prawa”, zeszyt 1, Wrocław 2008.
- Andrzej Olejniczak – historyk, absolwent Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych Uniwersytetu Wrocławskiego. Obecnie słuchacz III roku Studium Doktoranckiego Nauk Historycznych w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Specjalizuje się w historii Śląska ze szczególnym uwzględnieniem okresu napoleońskiego na Śląsku oraz historii Bolesławca i powiatu. Autor artykułów historycznych w periodykach specjalistycznych min. Sobótka, Rocznik Jeleniogórski, Szkice Górnołużyckie. Uczestnik konferencji naukowych w kraju i za granicą (Praga). Jest autorem publikacji „Obciążenia wojenne w zachodniej części Dolnego Śląska podczas kampanii napoleońskich 1806/07 i 1813 roku”. W 2007 roku zajął trzecie miejsce w konkursie na najlepsza pracę magisterską o Bolesławcu. Pracuje w Dziale Historii Miasta Muzeum Ceramiki w Bolesławcu.
————————————————————————–
Przypisy
1 Informację o tym przypadku przekazał J. Bergemann, Zweite Zeitraum. Bunzlau unter schlesischen Herzoegen, [w:] Chronik der Stadt Bunzlau, Bunzlau 1830, s. 10.
4 Sam opis wyraźnie sugeruje, że do szubienicy było dość daleko i na pewno w tym przypadku chodzi o urządzenie murowano-drewniane, usytuowane poza murami miasta. Ponadto w informacji podano, iż udano się w pobliże strzelnicy, aby zdobyć materiał na nowe belki. Jeszcze w XX wieku w pobliżu przypuszczalnej lokalizacji szubienicy istniał dom strzelecki, a bolesławieckie bractwo strzeleckie szczyciło się kilkusetletnią tradycją, niewykluczone jest więc, że późniejsza siedziba bractwa powstała na miejscu dawnej strzelnicy.
5 Obszerny opis remontu przekazał J. Bergemann, op. cit., s. 108-109, informację o wydarzeniu potwierdza E. Wernicke, Chronik der Stadt Bunzlau von den ältesten Zeiten bis zur Gegenwart, Bunzlau 1884, s. 311.
6 M: Friderici Holsteny Pastoris primum Boleslaviens: dein Svidnicensis Buntzlauische Chronica Seu Annales der Stadt Buntzlau im Jauerischen Fürstenthumbe abgeschrieben von Christoph Buchwaldern Civ: et Senat: Boleslav: aet: 77 und Continuirt Von Einem Anonymo ab an: 1600-1624 ex Schedis Eliae Schwartz ex posteris Holsteny, qui fere Solus 1641. Super erat [dalej: Holstein], rękopis ze zbiorów Muzeum Ceramiki w Bolesławcu, sygn. MCB/v/24, s. 366.
8 J. Bergemann, op. cit., s. 131, oraz Holstein, op. cit., s. 426.