Bruner, jeżdżąc po mieście, zwrócił ostatnio uwagę na neony salonów gier. Ja zauważyłam, że oświetlono niektóre przejścia dla pieszych. Pewnie nie jeżdżę tyle, co Bruner, ale w ostatnim czasie przybyło oświetlenia na Chrobrego i na Podgórnej (nie jestem pewna nazwy ulicy – w każdym razie od Manhattanu w stronę powiatowej policji). Znaczy, coś się w kwestii bezpieczeństwa pieszych w mieście dzieje.
Ja właśnie w tym sprawie. Tłukłam temat w komentarzach, teraz postanowiłam wysmażyć jakiś wpis. Idzie mi to, jak krew z nosa.
Jest sobie skrzyżowanie Gdańska – Garncarska – Kubika – Piaskowa – Łokietka. Nie wiem, kto zarządza tymi ulicami lub ich skrzyżowaniem. Podobno za oznakowanie skrzyżowania odpowiada Dolnośląska Służba Dróg i Kolei. Podobno uważa ona, że oznakowanie to jest czytelne i prawidłowe. Może dla niej jest, ale wielu kierowców ma z tym problem. To skrzyżowanie jest zresztą problemem nie tylko dla kierowców, dla pieszych również. Droga do centrum, do szkoły, do kościoła i w drugą stronę z miasta do ZUSu, Urzędu Skarbowego, na cmentarz. Jak się wyjeżdża z Gdańskiej lub z Kubika, wie chyba każdy kierowca w Bolesławcu. Jak się przechodzi przez to skrzyżowanie, wie każdy bolesławianin.
Już dawno temu rozmawiałam na ten temat z radnym Januszem Koziołem, kiedy zbierał podpisy pod wnioskiem o wymianę chodnika na ulicy Gdańskiej. Było to w 2005 roku. Pamiętam, bo zapisałam sobie do niego numer telefonu na wkładce informacyjnej do Expressu Bolesławieckiego pod tytułem nomen omen „Jakie będą wydatki, dochody, nowe inwestycje”. Wymienia ona w punktach założenia uchwały budżetowej na 2005 rok. W punkcie ósmym uwzględniono zresztą „współfinansowanie przedsięwzięć drogowych – 225.000 zł”, w tej kwocie między innymi „chodnik przy ul. Gdańska”. Z tego co pamiętam, uwzględniony w planie był tylko odcinek chodnika przy samym POM-ie, a jak wiadomo, Gdańska jest długa jak nieszczęście. I zdaje się, wniosek był o to, by wymienić chodnik wzdłuż całej ulicy. Przypominam sobie, że przy tej okazji próbowałam przemycić temat skrzyżowania. I zdaje się, robiono nawet jakieś pomiary natężenia ruchu (wybaczcie to nawracające „zdaje się”, ale pamięć jest ulotna, a i trochę wody w Bobrze od tego czasu upłynęło).
Ani chodnika wzdłuż całej Gdańskiej, ani rozwiązanego problemu skrzyżowania.
Bernard w jednym z komentarzy napisał, że „władza bobrzan czyta”. Postuluję więc do tej czytającej bobrzan władzy, by coś uradziła w tej sprawie. Skrzyżowanie jest niebezpieczne. Internautka ~Edyta na jednym z bolesławieckich portali zwanym w skrócie II zapytała: „A kiedy będą światła na skrzyżowaniu Gdańskiej i łokietka najbardziej niebezpiecznym skrzyżowaniu w Bolesławcu” (pisownia oryginalna, ale nie o ortografię tu chodzi). Wygląda na to, że jest już nas dwie.
A jeśli nie światła, to rondo. Chociaż w tym temacie nie mamy najlepszych doświadczeń. Dla kierowców byłoby to chyba przyjemniejsze rozwiązanie, pod warunkiem, że nie będzie to kolejne „najmniejsze rondo świata, które duże TIRY muszą czasem brać na dwa razy, aby nie zbić wazoników, co je tam wieńczą od góry”, jak to trafnie ujął Bruner.
Moje dziecko, drepczące tą drogą codziennie do szkoły powiedziało kiedyś „mamo, a może ktoś się musi poświęcić i wpaść pod samochód, żeby się tutaj coś zmieniło”. Mam nadzieję, że coś się zmieni, zanim ktoś się poświęci.