lis 3, 2009
3184 Wyświetleń
0 0

Nocna pora… ha!

Napisany przez

Dzisiaj, około 23.00, czyli niedługo po zakończeniu życia, udałem się na spokojne zakupy do Tesco. 2 i pół litra wina, miętowe cukierki, by zabić miazmat sowich odchodów w gębie i noworutin ce. Nie męczyłem karku, gdyż sfera moich zainteresowań znajdowała się, jak to w przypadku zubożałej szlachty bywa, na regałach poniżej kolan.

Wreszcie, po napełnieniu koszyka uniosłem wzrok, by przekonać się o tym, że na 578 stanowisk kasowych, które wyznaczały regularną linię wygasania markecianego horyzontu, czynne są dwa. Do każdego z nich podłączał się ogon 30 osób, posiadających gęby jak z kreskówki. Nawet była Kasia bez makijażu. Szok.

Stworzył się w tym markecie, taki rzekłbym, nastrój przedświąteczny, bo zobaczyć coś podobnego o 23 normalnie nie można. W końcu dziewczę przyszło, gdy czaiłem się, a właściwie podrzemywałem, czekając na cud jaki i oznajmiło, że włącza kasę, ale „to potrwa zanim rozłoży”. I tak się opłaciło, bo byłem drugi. Ale trzeci, gdyż dziewczyna z kulkami w powiece, zawołała swojego chłopca, też z kulkami i mimo, że to ona była zgodnie z moim odczuciem trzecia, to moje odczucia dla niej znaczenie miały raczej drugoplanowe i w ten sposób stałem się trzeci.

U wyjścia z marketu był tłumek ludzi. I plecami stał odwrócony chłopak w kurtce SUZUKI. Miał w dłoniach dwie dorodne róże pąsowe. A wyciągnął je z samochodu Ford Sierra, który mógłbym przysiąc, cały był tymi kwiatami wypełniony. Odjechałem. Drogę przebiegł mi kotek.
Potem wchodziłem po schodach i koty się biły. I się myliłem, bo to nie koty były, a jakaś kuna, która tego kota normalnie goniła.

I takie rzeczy, rozumicie. W środku miasta.

Tagi artykułu:

Komentarze do Nocna pora… ha!

  • Sklepy w ogóle – nie mówiąc już o tych molochach – napawają mnie niesłabnacym obrzydzeniem i przerażeniem. Tłumy ludzi kłębiące się przy pólkach, wrzeszczące dzieci i zdezorientowane staruszki przyprawiają o szybsze bicie serca. Dlatego zazdroszczę Ci, Bruner, możliwości robienia zakupów wtedy, gdy w sklepie znajduje się około 30 osób. :))
    Zgodzę się jednak, z Tobą, że ceny książek często bywają tam świetne. Więc z reguły zatrzymuję się tam, zapewniając sobie strawę duchową, po czym na strawę materialną zostaje mi tak mało czasu, że wrzucam byle co do kosza i lecę do kasy. Później przypominam sobie o tym, czego nie kupiłam i robię zakupy w moim małym, wiejskim sklepiku :)

    Althea8 05/11/2009 06:12 Odpowiedz
  • W rzeczonym markecie zakupiłem nie tak dawno „Doktrynę szoku” Naomi Klein za 29 zł, a także – „Gorącą wojnę i populizm mediów” – Umberto Eco, za 25 zł – ceny nieosiągalne nawet w sklepach internetowych (nie licząc przesyłki).
    Warto więc rzucić tam niekiedy okiem na książki, bo zdarzają się smaczki, za markecianą kabonę. Podejrzewam, że obydwie pozycje trafiły na tamtejsze półki działu księgarskiego, szacowane po tytule – jako powieści wojenno-sensacyjne :))))

    Bruner 04/11/2009 23:32 Odpowiedz
  • Poważnie ? :-) A to ci numer dopiero oj,oj ;-) Bardzo rzadko jestem w mieście na zakupach, a jeśli to księgarnia lub apteka „Natura” (na Kutuzowa) :-)

    Lolka 04/11/2009 20:13 Odpowiedz
  • Lolka :)
    Chyba zdecydowanie „za rzadko” masz cieplutką gotówkę, ewentualnie „za rzadko” udajesz się do miasta ? :)
    Dokładnie chodziło mi o „ten sam” sklep na Kutuzowa :)
    P.S.
    Dobrze, że w obecnych czasach Bruner(t) może się wybrać na zakupy o tej porze Tryton !

    Hegemon 04/11/2009 19:53 Odpowiedz
  • I tak zeszliśmy na „psy” ;-)

    Tryton 04/11/2009 12:24 Odpowiedz
  • @Tryton – Ja…Radomskie ale jak pan major woli to Franc ma Camele :)

    Bruner 04/11/2009 01:50 Odpowiedz
  • Rzeczywiście porażka. Bruner, co Ty palisz przed zakupami?

    Tryton 03/11/2009 21:31 Odpowiedz
  • Nie,ten nowy jest na Kutuzowa !

    Lolka 03/11/2009 20:45 Odpowiedz
  • Lolka :)
    Czy Ty przypadkiem nie odwiedziłaś sklepu, w którym wcześniej było „Wszystko po 5,- zł” ? :)

    Hegemon 03/11/2009 20:17 Odpowiedz
  • Będąc szarą pracownicą sfery budżetowej, udałam się dziś z cieplutką gotówką do tak zwanego miasta… Odkryłam (o dziwo) nowo otwarty sklep i uradowana,że to nie kolejny bank,postanowiłam zaszaleć. Wygrzebałam twarzowy szaliczek i zapytałam o cenę. „2.50” – burknęła pani z obsługi,więc ochoczo wrzuciłam go do koszyka,po czym jeszcze trochę rozglądając się po regałach,dojrzałam tu i ówdzie kartki z napisem : „Wszystko po 2.50” :-)

    Lolka 03/11/2009 16:35 Odpowiedz
  • A myślalam, że będzie o panu Andante Allegro… :(

    Althea8 03/11/2009 15:39 Odpowiedz
  • Witam Julianie na bobrzanie.pl

    Bernard Łętowski 03/11/2009 09:06 Odpowiedz
  • Widzę, że grono banitów się powiększa :-). Sie masz Julek :-)

    Tryton 03/11/2009 08:49 Odpowiedz
  • Obrazki z Tesco niedopitego na smutno :-)

    Julian 03/11/2009 07:06 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish