Wiem, że nazwa brzmi pokracznie, ale chodzi mi o nawiązanie do Bolesławieckiego Funduszu Poręczeń Kredytowych, czyli instytucji powołanej do życia dobre kilka lat temu, a zajmującej się wspieraniem przedsiębiorców. Wspieranie miało polegać na udzielaniu poręczeń firmom starającym się o kredyty. BFPK dostał pół miliona kapitału od samorządu, żyje z odsetek i przez pierwsze kilka lat był praktycznie bezrobotny, bo ludzi, którzy skorzystali z jego pomocy można było policzyć na palcach jednej ręki. Jak jest teraz – nie wiem. Trudno polemizować z tezą, że pomysł okazał się niewypałem i zamrożono ogromne pieniądze na kilka lat, ale podobny pomysł mógłby się moim zdaniem sprawdzić w działalności kulturalnej.
Marzy mi się forma wspierania przez miasto kultury podobna do form wspierania różnych rzeczy przez kasę unijną. Coś w rodzaju funduszu wspierającego inicjatywy. Kowalski chce wydać tomik wierszy, składa wniosek o dofinansowanie. Komisja złożona z kompetentnych ludzi związanych z różnymi branżami artystycznymi klepie ten wniosek lub nie, i Kowalski dostaje np. 50% potrzebnej mu kasy. Oczywiście musi potem udokumentować wydatki itp. A jeśli osiągnie z tego tytułu jakiś dochód, zwrócić nieoprocentowaną pożyczkę.
W ten sposób prawdopodobnie jakaś grupa osób mogłaby realizować swoje pomysły, na które nie ma dość pieniędzy. Można takie rozdawnictwo kasy ograniczyć np. tylko do organizacji imprez i przedsięwzięć promujących rodzime produkcje kulturalne, aby ktoś nie dostał dofinansowania np. do organizacji koncertu Rubika czy Tercetu Egzotycznego.
Problemem okazałoby się na pewno finansowanie takiego funduszu przez samorząd i zasiadanie w komisji przydzielającej pieniądze ludzi zależnych od polityki. Bo wtedy pojawiłoby się zagrożenie, że X dostanie na tomik poezji, bo nie kocha PO, a młoda kapela nie nagra płyty demo, bo napisała piosenkę o brudnym Bolesławcu.
Robiąc materiał o uwalnianiu książek (zapraszam na bookcrossing.pl) usłyszałem o bolesławiance, która napisała ciekawą powieść, a nie ma pieniędzy na jej wydanie. Są w Bolesławcu dobrzy muzycy, którzy nie mają kasy na nagranie płyty, czy fascynaci tradycyjnej fotografii, dla których w naszej samorządowej kulturze nie ma miejsca. Są też amatorskie produkcje filmowe warte wsparcia. Są ludzie z potencjałem, ale bez możliwości, albo bez autopromocyjnego talentu, który pozwoliłby się im przebić. Być może Bolesławiecki Fundusz Poręczeń Artystycznych powinien zajmować się również promocją tego, co wspiera, a także doradzaniem twórcom.
Artyści nie potrzebują wiele pieniędzy, zresztą myślę, że kwoty dofinansowań powinny być ograniczone, aby organizatorzy dużych przedsięwzięć nie sięgali po te pieniądze. Myślę, że mądrze zorganizowany fundusz wspierania mogliby zasilić także prywatni sponsorzy, którzy i tak do kultury dokładają.
Zapraszam do dyskusji. Samorządowców odwiedzających bobrzanie.pl również.