Podczas wieczornego spaceru córka pytała mnie o kamery w Rynku i o cały monitoring.
Nieco naginając rzeczywistość wyjaśniłem jej, że nasz system monitoringu niestety do najlepszych nie należy, bo połowa kamer nie działa, a druga połowa jest skierowana na tę pierwszą połowę w celu ochrony sprzętu przed złodziejami.
Nie udało mi się zwieść dziecka, które nadal zastanawiało się, po co nam kamery. I wymyśliło.
– Te kamery w Rynku są po to, żeby nie ukradli nam prezydenta – powiedziała Nicola.