Teraz do Bolesławca nie wjeżdża się od strony Kruszyna, który wygląda dość cywilizowanie, ani od strony Brzeźnika, który też nie budzi odrazy. Teraz wjeżdżamy do miasta z autostrady, czyli od strony Łąki. Wjechałem wyobrażając sobie, że widzę to miasto pierwszy raz. Reakcja? Trzeba uciekać!
Pochylone płoty, reklamy rodem z początku lat dziewięćdziesiątych, zardzewiałe ogrodzenia, nawet tablica z nazwą miasta jest zwyczajnie brudna. Naprawdę wygląda to paskudnie. Na dodatek zjeżdżając z autostrady nie wiemy, że jedziemy w kierunku Bolesławca, bo węzeł Bolesławiec kieruje nas na Jelenią Górę, tak samo jak rondo przy Cieszkowskiego kieruje nie na autostradę, a na Zieloną Górę.
Ktoś na forum bolec.info napisał, że Bolesławiec może stać się Chłodnicą Górską, miasteczkiem z Aut, które po budowie autostrady z turystycznej miejscowości stało się miejscowością upadłą. Przez pierwszy weekend z autostradą obroty na stacjach paliw i w restauracjach spadły nawet o połowę, a i tak na razie trwa sezon urlopowy i prawdziwe tąpnięcie zacznie się we wrześniu.
Wilki, Piasek, ceramiczny kiermasz, glinoludy i nagie piersi umazane gliną chyba nas od losu Chłodnicy Górskiej nie uratują, choć może sprawią, że o mieście będzie głośniej. No i jest coś pocieszającego w tym, że bolesławianki własną piersią bronią swojego miasta przed zapomnieniem. Przychodzi czas, w którym szukając dobrobytu, zamiast nienaturalnego położenia, trzeba wykorzystywać naturalne bogactwa – na razie glinę i piersi.