I kolejny odcinek BOLEC NIUS. Tym razem przypominamy przejmowanie przez nową wówczas (w 2003 roku) władzę lokalnego medium, czyli telewizji. Zachęcamy do odgadywania nazwisk pierwowzorów postaci z tekstu.
Prokuratura w Telewizji Lokajnej (pierwsza publikacja 11 marca 2003 roku)
Prokuratura w Bolcu zabezpieczyła billingi szefa Telewizji Lokajnej i prezydenta Mieczysława Mariana. Stało się to w ramach zbierania materiałów na temat domniemanej mściwości nowej ekipy rządzącej.
Billingi ujawniły, że naczelny Telewizji Lokajnej pamiętnego dnia, kiedy to, jak podejrzewa prokuratura, zapadła decyzja o zemszczeniu się na wszystkich, którzy nie mówili dzień dobry pani Marian, aż pięć razy dzwonił do Mieczysława Mariana. Dwa z tych połączeń miały miejsce o godzinie 7.30 i 7.32, w czasie, gdy redaktor Bohun Sernikiewicz wybierał krawat przed wyjściem do pracy. Podczas zeznań przed Miejską Komisją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Sernikiewicz nie potrafił określić tematu rozmowy: Nie pamiętam, o czym dokładnie rozmawialiśmy. Być może po prostu, jak to czasem bywa, dzwoniłem do Mieczysława Mariana, aby skonsultować kolor krawata.
Tymczasem w Telewizji Lokajnej kolejni pracownicy pakują swoje rzeczy do kartonów. Redaktor Teresa Dreptasiewicz ma podobno stracić pracę nie tylko za nierozpoznawanie pani Marian na ulicy, ale i za to, że nie zgodziła się na uczestnictwo swojego nowego szefa w programie „Przemiany”. Tan kafkowski w wymowie cykl musi zostać zdjęty z anteny – miał powiedzieć po tym zdarzeniu Krzysztof Pokontrolny, prezes TV.
Pracę ma stracić również Izolda Kredasik, która wraz z Abramem Zdzichowiczem prowadzi cykl „Odkopujemy Garnki”. Ten rewizjonizm musi także zniknąć z anteny. Zamiast cyklu Kredasik zamierzamy zwiększyć ilość emisji bardzo popularnego programu „Pichć z Liliputem”. – mówi Sernikiewicz.
Co ciekawe, prokuratura dopatrzyła się przejawów nienawiści Mieczysława Mariana wobec starej kadry TV już w okresie wcześniejszym. Wszyscy pamiętają, jak na ścianach owalniaka pojawił się napis „Telewizja kłamie!” podpisany „starosta Mieczysław Marian”. Wątpliwości prokuratury wzbudziła autentyczność podpisu. Istnieją podejrzenia, że hasło na owalniaku wypisały wysokie wąsate krasnoludki.
W całej sprawie wciąż niejasne pozostają także motywy zatrudnienia Sernikiewicza w TV. Nam jednak udało się dotrzeć do fragmentu zeznań Mieczysława Mariana, który oświadczył: Sernikiewicz faktycznie został zatrudniony na moje polecenie, ale nie z powodu powiązań, a po prostu w ramach rządowego programu Pierwsza Praca.