Zbliżają się wybory samorządowe i w związku z tym mam pewien pomysł pozwalający na uniknięcie konfliktów wyborczych, zaoszczędzenie kasy na kampanie i zaprzestanie robienia wody z mózgu wyborców.
Po co udawać, że w Bolesławcu istnieje jakaś opozycja, jakaś prawica czy lewica albo jakakolwiek konkurencja polityczna? Po co udawać, że istnieją jakieś partie, stronnictwa i jakiś wybór dla wyborców?
Panowie (i nieliczne panie) dogadajcie się i stwórzcie jeden wielki komitet, jedną wielką koalicję ludzi Piotra Romana, SLD, PO, PiS, PSL, Ziemi Bolesławieckiej, MZGK, MZGM i czego tam jeszcze chcecie. Jeden kandydat na prezydenta, wszyscy kandydaci na jednej liście wyborczej i spokój. To wcale nie jest głupi pomysł!
To naprawdę realne. I tak istotne różnice zdań między wami dotyczą tego kto dostanie jaką fuchę, miejsce w której radzie nadzorczej albo czy syn albo żona dostaną robotę w tej czy innej miejskiej spółce. Nie spieracie się o pryncypia, bo one są nieistotne. Nie spieracie się o przyszły kształt tego miasta, bo trudno Wam zarzucić, że macie jakiś pomysł na to miasto, albo staracie się do takiego pomysłu przekonać mieszkańców.
Chcecie trwać przy władzy, mieszkańcy nie mają specjalnie nic przeciwko temu, bo się Wami nie zajmują, więc trwajcie. Tylko przestańcie udawać, że się czymś różnicie.
Wspólny jeden komitet wyborczy w Bolesławcu miałby mnóstwo zalet. Skoro PiS spieprzył ordynację wyborczą i nie będzie w Bolesławcu jednomandatowych okręgów wyborczych, znowu każde z Waszych stronnictw będzie musiało na siłę zapychać swoje listy wyborcze. W 2010 roku, kiedy mieliśmy wybory większościowe w mieście, niektóre komitety zdołały wystawić, żeby nabić głosów na listę, aż 42 kandydatów. Jedni robili transfery, inni łapanki na kobiety (parytet) a u innych ksiądz musiał dzwonić i namawiać, żeby jakiś pan Rysio się dał wpisać na listę, bo trza ją było nabić mięsem armatnim. I po co powtarzać ten cyrk?
Nie lepiej wystawić na jednej liście te 42 naprawdę zainteresowane kandydowaniem osoby, ustalić kolejność i dać ludziom prostszy wybór? Ludzie cenią szczerość a to byłoby dopasowanie naszej lokalnej demokracji do rzeczywistości, nowe otwarcie w kontaktach władza – społeczeństwo. Skoro mieszkańcy miasta sponsorują Was co miesiąc swoimi podatkami, finansują Wasze nie zawsze udane eksperymenty z samorządowym majątkiem i Wasze pomysły, to może zrewanżujecie im się totalną szczerością i postawieniem sprawy jasno?
No dobra, ale co z wyborami prezydenckimi? Tutaj, moim zdaniem, problem też jest niewielki. Na razie zakładam, że kandydatów jest trzech: Piotr Roman, Wiesław Ogrodnik i Maciej Małkowski. Były członek PiS, obecny członek PiS i Maciej, który światopoglądowo w PiS raczej bez problemu by się odnalazł.
Panowie nr dwa i trzy już byli wiceprezydentami, umieli współpracować z pierwszym i nie wykazywali obrzydzenia swoimi stanowiskami. Funkcjonowanie w orbicie partii prezesów wówczas było dla nich do zaakceptowania, więc może i teraz by dźwignęli to wyzwanie. A oddanie im fuch wiceprezydentów spełniłoby marzenia obecnych wiceprezydentów. Oboje obecni, czyli Kornel Filipowicz i Iwona Mandżuk-Dudek, cztery lata temu chcieli zostać radnymi Rady Powiatu i gdyby wówczas odnieśli wyborczy sukces – niestety wyniki mieli mizerne – nie mogliby być wiceprezydentami.
Co z powiatem? To samo, pełna otwartość. Od razu powiedzcie, że starostą będzie Tomasz Gabrysiak, Karol Stasik zostanie Karolem Stasikiem a Stanisław Chwojnicki – płatnym członkiem zarządu. Dwie ostatnie funkcje powinny być zresztą dożywotnie a nawet dziedziczne.
Z chętnych do rady też da się sklecić jedną listę bez mięsa armatniego. Oczywiście po zapewnieniu miejsc na listach dla prezesów miejskich spółek.
Zapewne wyborców martwić może to, czy nie dojdzie do zmęczenia materiału, marazmu, wypalenia… Ok, w połowie kadencji można machnąć jakieś losowanie (za maszynę losującą mógłby robić Jerzy Zieliński) i, żeby było ciekawiej, pozamieniać się stołkami.
Pomyślcie o tych kredytach, których nie będzie trzeba brać na kampanię, o tym, że nie będzie trzeba odpalać działki z synekury na komitet. Nie będzie trzeba martwić się o to, żeby ludzie czasem pomyśleli, że czymś się między sobą różnicie. Nie będzie trzeba nawet udawać, że się ma jakieś poglądy.
Jedna lista, jeden powiat, jedno miasto, jeden kandydat!
Łatwo się zarzuca brak wizji innym samemu nie mając żadnej ;)
A skąd wiesz, że nie mam?
Ja po prostu nie pretenduję do władzy, nikomu nie muszę żadnej wizji prezentować ani nikogo do niej przekonywać. Nie mam też żadnych szans na jej realizację. Chętnie jednak poznałbym wizję kogoś kto o władzę się będzie starał i chętnie bym się z jakiejś wizji dał uwieść : )
Bo nie słyszałem/czytałem żadnej od Pana. Jednak kandydował Pan 4 lata temu i Pańska wizja nie przekonała zbyt wielu. Jest różnica między posiadaniem wizji a umiejętnością przekonania do niej innych :)
To w jakim mieście chciałbym zamieszkać jest… nieistotne. Może kiedyś w takim zamieszkam.
Masz całkowitą rację, kandydowałem cztery lata temu w wyborach i kandydatura ta była ciekawa dla zbyt małej grupy osób, abym radnym został. Wyborcy postanowili zaufać innym ludziom i szanuję ich decyzję. Mnie mój wynik wyborczy zadowolił, nawet pozytywnie zaskoczył.
„Jedna lista, jeden powiat, jedno miasto, jeden kandydat!”… Sieg heil!
… bardzo ładnie Panie Łętowski… bardzo udanie!
Benio. Fuche dostałeś w ratuszu?
Wszyscy głosujemy na Romana XD
Zdzisiu, nie dostałem i nie przewiduję żebym dostał. Co więcej nigdy nie wystawiłem żadnej faktury żadnej miejskiej firmie ani urzędowi.
Ale jak coś wiesz, to daj znać, bo zamykam powoli kalendarz na 2018 : )
A że tekstu nie zrozumiałeś, to inna sprawa…
No tak, teraz wstyd, bo przeszło koło nosa.
Wyczuwam jakaś ofertę z ratusza nie do odrzucenia. Tak wiem, mylę się pewnie :)
Wstyd drobny nie dlatego że przeszło koło nosa. I nie koło nosa, bo nie byłem nawet pierwszy za podium. Wstyd drobny, bo nie zakładałem że ZB aż w takim stopniu okaże się przybudówką komitetu prezydenta.
Jeśli wyczuwasz ofertę z ratusza, to ci gratuluję. Ciepła posadka, zusik, trzynastka itd. Ale żeby ratusz wiedział komu ma ją złożyć, to może się podpisz pod komentarzami, będzie im łatwiej zidentyfikować godnego nagrody : )
A przepraszam, w ostatnich wyborach Pan w jakim charakterze startował do samorządui rady?
Aaa tak, pewnie zaraz się dowiemy, że teraz Pan zmądrzał. Taaa, jak to brak koryta czyni człowieka obiektywnym…
U Pana Burniaka tak źle też chyba nie było? Patrz Pan po sobie i bądź wiarygodny.
Byłem kandydatem do Rady Powiatu z komitetu Ziemia Bolesławiecka. Może trochę wstyd, ale nie grzech : )
Nie sądzę żebym zmądrzał w ciągu minionych czterech lat, ale kandydować już nie planuję.
U pana Burniaka było ciekawie. Mówisz zapewne o tym, że byłem rzecznikiem Urzędu Miasta chyba w 2001 roku. Co to zmienia?
Przytaczane przez ciebie epizody z mojego życia w kontekście tego co napisałem powyżej mogą znaczyć tylko tyle, że lepiej wiem o czym piszę : )
I nie pytałem o to z jakiego komitetu Pan startował tylko w jakim charakterze skoro ziemia bol. była i jest w tej wielkiej koalicji. Pan to bynim wszystkim pokazał :)
W charakterze zwiędłego kwiatka do kożucha : )