kwi 3, 2016
2090 Wyświetleń
5 0

Myjnia czyli CarWash

Napisany przez

Na wstępie chciałbym poinformować, że stylistyka i konwencja tej historii wymagały przyjęcia pewnego nazewnictwa i nie jest moim celem wyśmiewanie się z właścicieli poszczególnych samochodowych marek. Ponadto, każdy właściciel swojego pojazdu ma prawo sądzić i zapewne sądzi, że to akurat jego auto jest najlepsze na świecie.

Pogoda była bajeczna, czuć, że wiosna idzie, więc w Wielką Sobotę postanowiłem „polatać” trochę po mieście moim autem, z otwartym dachem. Przy okazji świątecznych zakupów zdecydowałem, że mojemu pojazdowi o tylnym napędzie przyda się mała kąpiel na myjni samoobsługowej. Okazało się, że na podobny pomysł wpadło 80% pozostałych kierowców, więc ustawiłem się w kolejce za właścicielami licznych corsin, passerati, meganek, astr, golfiarzami i oczywiście skodziarzami. Pogoda cudna, w aucie gra muzyka, dach otwarty, więc dla każdego faceta samo czekanie w takich okolicznościach, to czysta przyjemność. Zwłaszcza, że w domu ostatnie przygotowania do świąt i roboty fura. A tak, zawsze jest wymówka, że przecież MUSIAŁEM umyć auto. I myślę sobie, że z tego założenia wyszła większość kolejkowiczów, stąd takie tłumy.

Wszystko dość sprawnie szło i po niedługim czasie byłem już w kolejce drugi. Okazało się wtedy jednak, że wszystkie stanowiska opanowane zostały przez tak zwanych „pucków”. Polewali wodą te swoje clio, golfy i meganki, szorowali, spłukiwali, spryskiwali, przecierali, oglądali, poprawiali, znowu polewali i tak dalej. A przecież od tego nowsze nie będą (przyznam się, że przyszło mi też na myśl, że ładniejsze tym bardziej). I tak jakieś pół godziny. Ale pogoda piękna, w aucie mi dobrze, dach otwarty, więc pomyślałem; a niech pucują. Wolno im, przecież za to płacą. Jednakże, zacięty łysol w dwudziestoletniej, bordowo-matowej astrze przede mną (po co myć takie auto, skoro na macie i tak prawie nie widać, że umyte?), najwyraźniej był innego zdania. W jego lusterku widziałem, że najpierw zaczął głośno komentować, potem rzucił kilka kurw. Po chwili zaczął wymachiwać krótkimi łapkami, sapać, wiercić się nerwowo, słowem nakręcał się chłopina coraz bardziej. Tak to jest, pomyślałem, kiedy dachu nie można otworzyć i robi się gorąco. Ostatecznie, może ma jeszcze trochę pracy w domu i się spieszy, ale po cholerę w takim razie pakuje się do kolejki?

W końcu jeden z „pucków” zdecydował, że jego limuzyna jest na tyle czysta, że śmiało można zaprezentować się na świątecznych wojażach i zwolnił stanowisko. Na to łysol ruszając prawie „zwinął kostkę” pod myjnią, po czym wyskoczył ze swojej astry i wręcz pobiegł do… No właśnie, gdzie? Minął programator i poleciał do drugiego boksu, w którym „pucek” celebrował mycie swojego clio. I zaczął go OPIERDALAĆ wymachując swoimi krótkimi witkami. Dawno takiego kina nie widziałem, prawie udławiłem się ze śmiechu. Trwało to jakieś pięć minut, bo łysol najwyraźniej potrzebował empatii i kogoś, kto przyjmie od niego nagromadzony ładunek złej energii. Trafiło na biednego „pucka”. Wyładowawszy złość i agresję, łysol spokojnie wrócił do swojej astry, wykupił za 1zł program Spłukiwanie (czyli też wiedział, że mycie jest bez sensu) i po 30 sekundach odjechał.
A pozostali kierowcy na myjni skomentowali to minutą ciszy i konsternacji.

Tagi artykułu:
· ·
Kategorie:
Kaźmierczak

    Z wykształcenia politolog i anglista, z zamiłowania pedagog. Pasjonat futbolu, miłośnik kina, klasyki rocka oraz dobrej książki.

    Dodaj komentarz

    Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

    The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

    Bobrzanie.pl
    pl_PLPolish