Sprawy o zniszczenie bannerów i billboardów wyborczych Macieja Małkowskiego i Wojciecha Kasprzyka zostały umorzone. Policja nie znalazła sprawców. Część billboardów została pocięta, a część ochlapana czarną farbą. Zupełnie bezskuteczny okazał się monitoring.
Sprawy o zniszczenie bannerów i billboardów wyborczych Macieja Małkowskiego i Wojciecha Kasprzyka zostały umorzone. Policja nie znalazła sprawców. Część billboardów została pocięta, a część ochlapana czarną farbą. Zupełnie bezskuteczny okazał się monitoring.
Bannery Kasprzyka pocięto i jeden taki przypadek zarejestrowała kamera monitoringu, jednak na nic się to nie zdało. Jak podaje policja: „słabo widoczne sylwetki sprawców utrwalone przez monitoring nie dały możliwości ustalenia sprawców zniszczenia mienia”. Policja odmówiła nam udostępnienia nagrania.
Małkowskiemu zachlapano farbą jeden banner przy ulicy Tyrankiewiczów, ale kamera monitoringu nie obejmowała tego fragmentu ulicy. Ochlapano też billboard na przyczepie. Po jego wymianie ochlapano kolejny
– Niszczenie bannerów było dobrym testem na skuteczność monitoringu oraz służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo naszego mienia i nas samych – mówi Małkowski. – Kilkanaście podobnych zdarzeń na terenie miasta w okresie kilku dni pokazało, że równie dobrze mógł być to podpalacz, nożownik, czy włamywacz. Liczę na to, że zarówno Policja, Straż Miejska jak i władze miasta wyciągną z tego faktu wnioski.
Co ciekawe, niszczenie reklam wyborczych Małkowskiego odbywało się podobną techniką jak niszczenie cztery lata temu podczas wyborów samorządowych reklam Bogusława Nowaka. Wówczas również nie schwytano sprawców. Poniższy filmik dokumentuje tamte zniszczenia:
Ten monitoring to jedna wielka ściema. Tak wielka, że jak już kogoś od biedy złapią to się chwalą gdzie tylko można… raz na rok. Jak mi się po aucie przebiegli, to owszem na kamerze był tylko taki śnieg na monitorze, że równie dobrze mógł to być szympans i tak nikt nie pozna… Ile to kasy w błoto?