lip 27, 2012
2486 Wyświetleń
1 0

Przy muzyce o sporcie

Napisany przez

Oj! Wybitnie mamy usportowione lato 2012. Jak dawno i zapewne właśnie dlatego osiągnąłem po raz pierwszy od 11 lat wagę  rasowego knura bojowego – bo w końcu tyle sportu! W telewizji.

O Euro 2012 już pisaliśmy i dyskutowaliśmy, na moment wrócę jednak do tego wiekopomnego wydarzenia, po którym, patriotyczne gadżety, można dziś, na markecianej wyprzedaży zakupić już za 30% ceny z czerwca.

Mianowicie zrobiono sondaż – z którego wynikło, iż 55% populacji zainteresowanej uważa, że polscy piłkarze na ME… odnieśli sukces!

Co to oznacza? Proste! Odpowiednio intensywnie prowadzone pranie mózgów sprawia, że nawet jak będą żreć jarmuż łowiony w wasser-zupie – mogą czuć się jak dowartościowani Europejczycy!

Ale… zgodnie z obietnicą – trzymam się z dala od polityki :)

A teraz muzyka: JarzębinaKoko Euro Spoko

Ta piosenka to ciekawostka. Wyłoniona w plebiscycie TVP i prywatnego radia – zdobyła uznanie milionów Polaków i wybrana została na hymn Euro 2012, ale…

Nie zdobyła uznania krajowych jElit. JElity, które zwykle nie dalej niż dekadę temu zerwały się spod sąsieku u starych – jak dotknie ich taka wieś – to zwijają się jak demony gniecione siłami egzorcysty. Więc te babcie – choć szczerze kochane przez lud – zostały przez postępowe media – skutecznie zamiecione pod dywan, a jak usiłowały łeb wychylić to dostawały pałką. Nie było czegoś takiego!

Zapamiętajcie to sobie! Tu Europa jest! Tu nie będzie żadnej jarzębiny!

W czerwcu dokonałem osobliwego odkrycia – które ma związek i ze sportem i z dobroczynnością. Ja – jak wiadomo, jestem dobroczynny, przeznaczam kwoty – o czym nie wstydzę się mówić i pisać, bo skoro jedni mogą się ekshibicjionizować raz do roku serduszkami – to ja mogę to oznajmiać wszem i wobec i ewentualnie załączać dowody wpłat – co onegdaj tu uczyniłem.

Wpłaciłem więc, chyba ze 3 lata temu, pieniądze – ileś tam euro, przeczytawszy apel na znanym blogowisku, że gość miał poważną przypadłość zdrowotną – wylew, nowotwór, coś tam, w każdym razie długo bardzo się rehabilitował i marzył o starcie w specjalnym maratonie takich chorych w Londynie. Na ten start właśnie zbierał kasę.

A w tym roku odkryłem, że to biedactwo jest współwłaścicielem tej dobrze prosperującej platformy blogerskiej i posiada… 500 000 akcji o wartości 3 złote każda.

***

W czerwcu mieliśmy też Le Mans (24 Heures du Mans)  – w tym roku krytycznie nudny, bo Francuzi, w najciekawszej kategorii prototypów, wycofali, po porażkach z ostatnich lat ekipę Peugeot – i Audi ścigało się samo ze sobą.

Wiem, że dla niektórych Audi to całe życie, dla innych 4 litery…
Dla mnie Audi to nuda. Nuda – też 4 litery. Czyli się zgadza.

A w kolarstwie za to – lipcowa wyżerka na maksa! Tour de France pokrył się z Tour de Pologne.  I tu, w związku z tym, że dziennie mieliśmy transmisje i z Francji i z Polski – mogliśmy przekonać się, jak bardzo TVP NIE jest w stanie zrealizować profesjonalnej relacji z tego rodzaju – ważnego, dorocznego sportowego wydarzenia – które za pośrednictwem m.in. Eurosportu idzie w świat.

Oprawa infograficzna i informatyczna wyścigu – w skali szkolnej: jeden.

20 km do końca etapu, ucieczka. Ujęcia z helikoptera. Ktoś jedzie. Coś się rwie. Trzy grupy. Nikt nic nie wie. Ujęcia z helikoptera. 5 km do mety – kontra z grupy. Ktoś ostro atakuje. Nikt nic nie wie. Facet finiszuje. Zorientowani rozpoznają zespół po stroju – ale… nikt nic nie wie!  Dojeżdża grupetto, po nim peleton. Nikt nic nie wie. Nie ma wyników. Komentatorzy zadowoleni zapraszają kibiców na kolejny etap wyścigu – jutro!

Takie rzeczy tylko w Polsce!

Manewrujący radiowóz przed pędzącym 70 km/h peletonem. TdP 2007.

Ale było 45 minut reklam i 30 zapewnień komentatorów o tym – że tym wyścigiem potwierdzamy, że jesteśmy w kolarskiej champion’s league i nie musimy mieć żadnych kompleksów!

Inną sprawą jest, że wyścig był piękny i znacznie bardziej emocjonujący niż Tour de France, ustawiony przez potwornie zamulających Angoli z teamu Sky już od ósmego dnia. Macie problemy ze snem? Oglądajcie angielskich kolarzy!

Potem wystarczy już nawet tylko wspomnienie.

***

Zbliża się olimpiada letnia w Londynie. W związku z nią mamy już również pierwszą ważniejszą narrację tabloidową – spod znaku kolarstwa. A jest nią coś, co można by nazwać „Aferą Włoszczowskiej”. Pewna pretendentka do medalu – wraz z innymi zawodniczkami, nie dała rady stawić się na Mistrzostwach Polski (połowa lipca) – ale za to przebywała na przedłużającym się zgrupowaniu w Alpach, gdzie w końcu wyłożyła się na zjeździe i skasowała nogę na tzw. amen.

(Fotografie nogi skrzywionej – zamieszczone osobiście przez pannę W. na fejsie – obiegły błyskawicznym lotem pioruna kulistego wszystkie heady krajowych portali i „jedynki” bruku.)

Na Mistrzostwach Polski pojawił się za to trener kadry MTB Galiński – który… wystartował jako zawodnik. I nie ukończył występu bo… również wyrąbał gdzieś na trasie i odwieziony został do szpitala…

To taka ciekawostka – zawodniczki NIE startują w MP, ale trener startuje. Niektórzy zastanawiają się: a gdyby tak uległ poważnemu wypadkowi – to co? Kadra zostaje przed najważniejszym startem bez trenera? Warto wspomnieć, że specjalnie „pod” Włoszczowską prowadzono Projekt Londyn 2012.

W tle mamy sprawę trenera Andrzeja Piątka. Piątek to zdecydowanie największa osobowość trenerska polskiego kolarstwa ostatnich dwóch dekad – to właśnie on wyprowadził polskie, kobiece kolarstwo górskie na poziom ścisłej światowej czołówki – 13 medali mistrzostw Europy, 19 mistrzostw świata i jeden olimpijski.

I zapewne właśnie w podzięce za to, rok temu – został z dnia na dzień wyrzucony na zbity pysk z funkcji trenera kadry narodowej i dyrektora sportowego teamu CCC MTB.

Nie ujawniono przy tym ŻADNYCH powodów tego posunięcia. Rozumiem, że właściciel CCC, miliarder, Dariusz Miłek (o ile sobie przypominam, chodził z nami do „ampułkowskiego” przedszkola w Bolesławcu – badam sprawę)  – może sobie wyrzucać trenerów i nawet gasić im pety na czole (jeśli mu na to pozwolą) ale – jeśli wywala się faceta z funkcji szefa kadry narodowej, gdzie nakosił dla Polski kilogramy medali – to publiczności krajowej powinno się pewne sprawy wyjaśnić.

Nie wyjaśniono nic.

Piątka wywalili. Tymczasem –  jego byli przyboczni – nad wyraz dynamicznie awansowali! Były mechanik teamu Piątka (koleś co reguluje przerzutki) został dyrektorem ekipy (sic!). Masażysta teamu Piątka został dyrektorem odnowy biologicznej (sic!) – a Galiński, koleś który w Polsce przez 20 lat ścigał się w MTB sam ze sobą i nie ma żadnego doświadczenia jako szkoleniowiec – został trenerem kadry, przejmując po Piątku drużynę kobiet – jeżdżącą w czołówce światowej.

Piątek spokojnie założył kolejną grupę zawodową 4f-e-vive.pl Racing Team – a jego zawodniczka, Paula Gorycka – wykosiła na MP obecne podopieczne Galińskiego. Po ciężkich bojach i mimo oporów Polskiego Związku Kolarskiego, który za żadne skarby nie chciał pozwolić na to by Gorycka stała się nawet rezerwową w kadrze olimpijskiej – w końcu, po wypadku Włoszczowskiej – musiał odpuścić i to właśnie Gorycka zastąpi Majkę. Ale Piątkowi nie dali już żadnego wsparcia. Miał jechać do Londynu za własną kasę by doglądać czołową polską zawodniczkę. Na szczęście w tej sytuacji stosownie zachował się PKol, który zapewnił trenerowi Piątkowi środki na pobyt w Londynie.

P.S. „Afera Włoszczowskiej” rozkręca się. Panna Majeczka coraz ostrzej występuje przeciwko byłemu trenerowi. Głos  medialny w sprawie nonsensów – związanych z przygotowaniem kadry kolarzy górskich – zabiera były prezes PZKOl – Ryszard Szurkowski. Włoszczowska nie ma dystansu. -Podważa publicznie profesjonalizm Szurkowskiego! W końcu tylko raz był Mistrzem Świata, raz wicemistrzem, 4 razy wygrał Wyścig Pokoju, tylko 2 razy zdobył olimpijskie „srebro”, a jako trener… wytrenował na mistrza świata i zwycięzcę Wyścigu Pokoju – Lecha Piaseckiego…

A teraz muzyka – ale najpierw tekst (specjalnie dla tych, którym wydawało się, że ten od Jarzębiny był infantylny):

Oooo! Tak, tak!
Je, je! Niekończące się lato!
Do góry i na dół!
Ludzie podgłaszają muzę!
Robimy imprezę na słońcu!
Poczuj się! Wyluzuj!

Do góry i na dół!
Niech Twoja miłość olśni wszystkich!
Będziesz moim number one!
Spraw, by moje serce waliło jak bęben!
Jak bęben, bęben, bęben!

Pozostańcie ze swoimi wszystkimi lękami i traumami!

pozdrówka!

Bruner

 

 

 

 

Komentarze do Przy muzyce o sporcie

  • @Kostas – jest jeszcze Kuźniar zawsze w pogotowiu i Lis ;P

    Bruner 31/07/2012 23:59 Odpowiedz
  • amen

    Daniel 31/07/2012 15:55 Odpowiedz
  • Wspominałem już o skuteczności drukowania mózgów Polaków. Szokującym jest fakt, że kontakt z realną rzeczywistością nie powoduje najmniejszej nawet refleksji. Szechter nawet nie może wziąć urlopu, bo ludzie nie wiedzieliby co myśleć o kolejnym wydarzeniu ;-) Matrix rulez!

    nKostas 31/07/2012 11:44 Odpowiedz
  • Ja na myśli logo przeciętnego Audi miałem ;-) O limuzynach innym razem :-)

    Bartłomiej Popek 30/07/2012 15:44 Odpowiedz
  • Trabant też ma 4 koła : )

    Bernard Łętowski 30/07/2012 09:58 Odpowiedz
  • Audi to cztery koła! Bez nich nie Pojedziesz :-)

    Bartłomiej Popek 29/07/2012 20:11 Odpowiedz
  • Audi to tylko 4 litery, czyli NUDA!
    Zajefajny ten tekst Brunera jest : )

    Bernard Łętowski 29/07/2012 16:48 Odpowiedz
  • Audi to tylko 4 litery, czyli NUDA!
    Zajefajny ten tekst Brunera jest : )

    Bernard Łętowski 29/07/2012 16:48 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish